Zielony
płomień.
Avada
Kedavra.
Ktoś
umiera. Ktoś zabija. Ktoś cierpi.
Ktoś
trupem. Ktoś mordercą. Ktoś zrozpaczony.
~*~
Zielony
płomień.
Uśmiech
na ustach zamiera. Na drugich ustach rodzi się krzyk. Ktoś upada za
zasłonę. Ktoś przytrzymuje drugą osobę, by nie poszła za tą
pierwszą, tą zmarłą. Nie ma ciała, które można pochować. Są
tylko wspomnienia. Ale przecież i one z biegiem czasu się zatrą.
Ktoś się wyrywa. Chce pomścić. Chce zabić mordercę. Całkowicie
zaślepiony nienawiścią. Ból. Cierpienie. Rozpacz. Jak pogodzić
się ze śmiercią członka rodziny, którego odzyskało się dwa
lata wcześniej? Jak zapełnić tę pustkę? Jak żyć dalej? Co
robić? Ktoś wreszcie się wyrwał. Ruszył w kierunku mordercy.
Harry
Potter pobiegł za Bellatrix Lestrange, by pomścić Syriusza Blacka.
~*~
Zielony
promień.
Oni
padają. Trzymają się za ręce. Już na zawsze. Nierozerwalnie. Nie
widzą już nic. Nie wiedzą nic. Nie słyszą nic. Oni już nie
należą do świata. Są daleko. Tam będą szczęśliwi. Razem. Bez
zmartwień. I nie wiedzą, że na świecie został on. W jej
ramionach. Jeszcze nie rozumie co stało. Ale dorośnie. Zrozumie.
Ona mu pomoże. Wytłumaczy. On będzie z nich dumny. Będzie
wiedział. Walczyli dla lepszego jutra. Dla niego. Żeby był
bezpieczny. Żeby jego przyszłość była pewna. Żeby się nie
martwił. Żeby żył.
Andromeda
Tonks przytuliła Teddy'ego Lupina, patrząc jak trumny Nimfadory i
Remusa Lupinów są opuszczane.
~*~
Zielony
płomień.
Upada.
Na chwilę przed upadkiem przypomina sobie ich. Tą, która zawsze go
pouczała. Tego, który zawsze był po jego stronie. Tego, który
zawsze mu pomagał. Tego, który dawał mu pomysły. Tego, który
wyparł się rodziny. Tego, który był jak jego cień. Tego, który
był idiotą. Tą, której zawsze pilnował i się nią opiekował. I
tę, której oddał serce. Zaszyje się w jego sklepie. Jak zwykle po
stracie. Teraz go nie będzie. Oni zostaną sami. Będą załamani.
Ale jest wojna. To normalne. Dadzą sobie radę. Po czasie. Silni są.
Fred
Weasley wydał ostatnie tchnienie myśląc o rodzinie i ukochanej.
~*~
Zielony
płomień.
Ostatnie
spojrzenie w oczy. Ostatnie tchnienie. Martwe ciało ląduje na
ziemi. On podbiega. Przytula ją. I z jego piersi wydobywa się
krzyk. Wyraża bezsilność, ból, rozpacz. Zapomina, że też może
zostać zabity. Nie interesuje go to. Tylko cierpi. Chce umrzeć.
Chce być z nią i swoim bratem. Ale nie może. Matka tego nie
przeżyje. A ojciec? Czuje dłonie na ramionach. Podnoszą go.
Odciągają. W pewnym sensie dodają mu siły, odwagi. Ratują go.
Przywracają do rzeczywistości. Rusza w innym kierunku. Ostatni raz
patrzy na zwłoki.
Harry
Potter odciągnął Rona Weasley'a od ciała Lavender Brown, ciągnąc go w wir walki.
~*~
Zielony
płomień.
On
odziany w czerń pada. Ona, która miała oberwać tą klątwą,
klęka przy nim. Patrzy na niego. Zamyka mu oczy. Już nie widzą,
więc po co maja być otwarte? W jej oczach pojawiają się łzy. A w
głowie jedno pytanie. Dlaczego? Przecież mógł żyć. Odpowiedź
jest prosta. Kochał ją. Naprawdę ją kochał. Miłością szczerą
i prawdziwą. To wszystko wyjaśnia. Teraz ona musi wziąć się w
garść. Przecież nie umarł na marne. Musi teraz przeżyć. Dla
niego. I dla ich dziecka.
Hermiona
Granger odchodząc od ciała Severusa Snape'a przysięgła sobie, że
ich dziecko będzie wiedzieć o bohaterstwie swojego ojca.
~*~
Zielony
płomień.
Ciało,
którego dusza została rozerwana na siedem części rozpada się.
Wszyscy na to patrzą. Jedni ze strachem, drudzy z pewną radością.
Jedno jest pewne. Teraz będzie spokojnie. Teraz będzie mniej
zgonów. Teraz będzie mniej morderców. Teraz będzie mniej
cierpiących. Pewna przyszłość. Bezpieczeństwo i równość. Gdy
ciało już całkowicie znika wszyscy jakby obudzili się z letargu.
Wychodzą z kryjówek. Przytulają się. Uśmiechają. Na razie nie
myślą o zmarłych bliskich. Teraz jedynie cieszą się, że żyją.
Na smutki, pogrzeby i sprzątanie czas przyjdzie później. Teraz
żyjmy.
Ciało
Lorda Voldemorta rozpadło się, a Świat Magiczny chciał jak
najszybciej o nim zapomnieć.
~*~
Jest
tutaj 6 drabbli z okazji 500 wyświetleń. ;) Mój blog robi małe postępy. :D A ja jestem happy z tego powodu!
W sumie
pisałam bez ładu i składu, taka myśl przyszła mi do głowy w
nocy i postanowiłam ją zrealizować. Kanon w wielu miejscach został zamordowany (właśnie Avadą) i mam nadzieję, że aż tak bardzo to nie przekadza. Taki mój początek z drabblami.
Jest już późno i mogą pojawić się błędy. Poprawię je później. Także proszę nie brać do siebie błędów, bo pisałam to ucząc się jednocześnie języka niemieckiego. ;)
Jest już późno i mogą pojawić się błędy. Poprawię je później. Także proszę nie brać do siebie błędów, bo pisałam to ucząc się jednocześnie języka niemieckiego. ;)
Liczę
na wasze komentarze!
To jest po prostu wspaniałe!
OdpowiedzUsuńAż łza się w oku kręci!
Pozdrawiam i weny życzę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFantastyczne drabble! :)
OdpowiedzUsuńJednocześnie smutne, ale i w pewnym sensie pocieszające, mówię tu dokładnie o tym ostatnim.
Przyznaję, że najbardziej podobało mi się to z Sevmione :). Ale pozostałe równie ciekawe i wyjątkowe.
Pozdrawiam!
Charlotte Petrova
Dziękuję. Mam ogromny uśmiech czytając takie słowa. :D
UsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :D
Usuń