środa, 28 stycznia 2015

Zielony płomień

Zielony płomień.
Avada Kedavra.
Ktoś umiera. Ktoś zabija. Ktoś cierpi.
Ktoś trupem. Ktoś mordercą. Ktoś zrozpaczony.

~*~

Zielony płomień.
Uśmiech na ustach zamiera. Na drugich ustach rodzi się krzyk. Ktoś upada za zasłonę. Ktoś przytrzymuje drugą osobę, by nie poszła za tą pierwszą, tą zmarłą. Nie ma ciała, które można pochować. Są tylko wspomnienia. Ale przecież i one z biegiem czasu się zatrą. Ktoś się wyrywa. Chce pomścić. Chce zabić mordercę. Całkowicie zaślepiony nienawiścią. Ból. Cierpienie. Rozpacz. Jak pogodzić się ze śmiercią członka rodziny, którego odzyskało się dwa lata wcześniej? Jak zapełnić tę pustkę? Jak żyć dalej? Co robić? Ktoś wreszcie się wyrwał. Ruszył w kierunku mordercy.
Harry Potter pobiegł za Bellatrix Lestrange, by pomścić Syriusza Blacka.


~*~

Zielony promień.
Oni padają. Trzymają się za ręce. Już na zawsze. Nierozerwalnie. Nie widzą już nic. Nie wiedzą nic. Nie słyszą nic. Oni już nie należą do świata. Są daleko. Tam będą szczęśliwi. Razem. Bez zmartwień. I nie wiedzą, że na świecie został on. W jej ramionach. Jeszcze nie rozumie co stało. Ale dorośnie. Zrozumie. Ona mu pomoże. Wytłumaczy. On będzie z nich dumny. Będzie wiedział. Walczyli dla lepszego jutra. Dla niego. Żeby był bezpieczny. Żeby jego przyszłość była pewna. Żeby się nie martwił. Żeby żył.
Andromeda Tonks przytuliła Teddy'ego Lupina, patrząc jak trumny Nimfadory i Remusa Lupinów są opuszczane.

~*~

Zielony płomień.
Upada. Na chwilę przed upadkiem przypomina sobie ich. Tą, która zawsze go pouczała. Tego, który zawsze był po jego stronie. Tego, który zawsze mu pomagał. Tego, który dawał mu pomysły. Tego, który wyparł się rodziny. Tego, który był jak jego cień. Tego, który był idiotą. Tą, której zawsze pilnował i się nią opiekował. I tę, której oddał serce. Zaszyje się w jego sklepie. Jak zwykle po stracie. Teraz go nie będzie. Oni zostaną sami. Będą załamani. Ale jest wojna. To normalne. Dadzą sobie radę. Po czasie. Silni są.
Fred Weasley wydał ostatnie tchnienie myśląc o rodzinie i ukochanej.

~*~

Zielony płomień.
Ostatnie spojrzenie w oczy. Ostatnie tchnienie. Martwe ciało ląduje na ziemi. On podbiega. Przytula ją. I z jego piersi wydobywa się krzyk. Wyraża bezsilność, ból, rozpacz. Zapomina, że też może zostać zabity. Nie interesuje go to. Tylko cierpi. Chce umrzeć. Chce być z nią i swoim bratem. Ale nie może. Matka tego nie przeżyje. A ojciec? Czuje dłonie na ramionach. Podnoszą go. Odciągają. W pewnym sensie dodają mu siły, odwagi. Ratują go. Przywracają do rzeczywistości. Rusza w innym kierunku. Ostatni raz patrzy na zwłoki.
Harry Potter odciągnął Rona Weasley'a od ciała Lavender Brown, ciągnąc go w wir walki.

~*~

Zielony płomień.
On odziany w czerń pada. Ona, która miała oberwać tą klątwą, klęka przy nim. Patrzy na niego. Zamyka mu oczy. Już nie widzą, więc po co maja być otwarte? W jej oczach pojawiają się łzy. A w głowie jedno pytanie. Dlaczego? Przecież mógł żyć. Odpowiedź jest prosta. Kochał ją. Naprawdę ją kochał. Miłością szczerą i prawdziwą. To wszystko wyjaśnia. Teraz ona musi wziąć się w garść. Przecież nie umarł na marne. Musi teraz przeżyć. Dla niego. I dla ich dziecka.
Hermiona Granger odchodząc od ciała Severusa Snape'a przysięgła sobie, że ich dziecko będzie wiedzieć o bohaterstwie swojego ojca.

~*~

Zielony płomień.
Ciało, którego dusza została rozerwana na siedem części rozpada się. Wszyscy na to patrzą. Jedni ze strachem, drudzy z pewną radością. Jedno jest pewne. Teraz będzie spokojnie. Teraz będzie mniej zgonów. Teraz będzie mniej morderców. Teraz będzie mniej cierpiących. Pewna przyszłość. Bezpieczeństwo i równość. Gdy ciało już całkowicie znika wszyscy jakby obudzili się z letargu. Wychodzą z kryjówek. Przytulają się. Uśmiechają. Na razie nie myślą o zmarłych bliskich. Teraz jedynie cieszą się, że żyją. Na smutki, pogrzeby i sprzątanie czas przyjdzie później. Teraz żyjmy.
Ciało Lorda Voldemorta rozpadło się, a Świat Magiczny chciał jak najszybciej o nim zapomnieć.

~*~
Jest tutaj 6 drabbli z okazji 500 wyświetleń. ;) Mój blog robi małe postępy. :D A ja jestem happy z tego powodu!

W sumie pisałam bez ładu i składu, taka myśl przyszła mi do głowy w nocy i postanowiłam ją zrealizować. Kanon w wielu miejscach został zamordowany (właśnie Avadą) i mam nadzieję, że aż tak bardzo to nie przekadza. Taki mój początek z drabblami.
Jest już późno i mogą pojawić się błędy. Poprawię je później. Także proszę nie brać do siebie błędów, bo pisałam to ucząc się jednocześnie języka niemieckiego. ;)


Liczę na wasze komentarze!

6 komentarzy:

  1. To jest po prostu wspaniałe!
    Aż łza się w oku kręci!
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne drabble! :)
    Jednocześnie smutne, ale i w pewnym sensie pocieszające, mówię tu dokładnie o tym ostatnim.
    Przyznaję, że najbardziej podobało mi się to z Sevmione :). Ale pozostałe równie ciekawe i wyjątkowe.
    Pozdrawiam!
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam ogromny uśmiech czytając takie słowa. :D

      Usuń