poniedziałek, 5 stycznia 2015

Zwierzak domowy

Severus Snape obudził się, hehe... Przepraszam to niedomówienie, on zmartwychwstał. Istotnie. Wszystko go bolało absolutnie wszystko. Miał wrażenie, że nawet mózg go boli. Chciał otworzyć oczy i przekląć porządnie, ale z jego ust wydostało się coś na kształt szczeknięcia. I w tym momencie Mistrz Eliksirów zrozumiał, że coś jest nie tak. Przetarł łapą po pysku. „Zaraz co?!” Przyjrzał się dokładnie swojej kończynie, by po kilku dobrych minutach stwierdzić, że nie ma jego dłoni tylko psia łapa! I gdy ten fakt dotarł do jego rozumu, w jego głowie pojawiły wspomnienia. Picie z Lucjuszem w barze. Spotkanie z trzeźwym Fenrirem Greybackiem. Zabranie różdżek i ucieczka Lucjusza. Zaklęcie... ZAKLĘCIE! Ten tchórz trafił go jakąś paskudną klątwą! I co on teraz zrobi? Ustalił fakty. Jest psem i znajduje się nie wiadomo gdzie. Zaczął przeklinać, a raczej chciał, bo nic innego niż żałosne szczeknięcia nie wychodziły z jego ust, to znaczy pyska.

Hermiona Granger mieszkała wraz z Harry'm na Grimmauld Place 12. Są wakacje, a Voldemort już nie żyje. Niedługo pojadą do Nory. Mogli jechać na całe wakacje, ale panna Granger nie chciała tam mieszkać. Od kiedy zostawiła Rona jest między nimi napięta atmosfera, a Potter jako najlepszy przyjaciel postanowił jej pomóc i pod pretekstem posprzątania zabrał ją do domu swojego zmarłego chrzestnego, który teraz należy do niego. W sumie tylko Wybraniec i Ginny znali prawdziwy powód tego, że rzuciła Weasley'a, ale jedyna córka Molly i Artura nie zrozumiała, tego i nie odzywa się do Granger'ówny.
Właśnie teraz Miona wracała przez park z zakupów, bo ich lodówka znów świeci pustkami, gdy usłyszała wycie. Zaraz pomyślała o Krzywołapku, który zdechł rok temu. Bez chwili zawahania odłożyła zakupy na pobliską ławkę i sięgnęła zwierzę z krzaków. No cóż zwierzak urodą nie grzeszył. Był dość duży, czarny, oczy miał tego samego koloru co sierść i ranę na plecach. Czworonóg, gdy ją zobaczył, zaczął się wyrywać, jakby ją znał i nie chciał mieć z nią do czynienia. Hermiona zdziwiła się, ale przytuliła się do psa i zaczęła go drapać za uchem i głaskać po brzuchu. „Cholerna Granger musiała mnie złapać w te swoje gryfońskie łapska! Ale głaskać ona umie...” Snape nie miał nic do gryfonki, nawet można powiedzieć, że ją lubił, cenił jej inteligencję, a od kiedy zauważył, że dorosła (tu i ówdzie), nie tylko to go w niej interesowało. Czworonóg uspokoił się. Granger rozejrzała się, czy nie ma żadnego mugola, wyciągnęła różdżkę i jednym, szybkim ruchem wysłała zakupy do domu i po chwili teleportowała się z psem.
W domu opatrzyła zwierzaka, co prawie przypłaciła kilkoma ugryzieniami, na szczęście rzuciła na niego zaklęcie i nie mógł otworzyć pyska („Ty kretynko! Gdzie z łapami?! Zostaw mnie głupia zoofilko! Jakim prawem mnie molestujesz!), założyła mu smycz (Co ty robisz, gryfoński tłuku?! Chcesz mnie udusić!położyła go na kanapie („Nareszcie mnie zostawiła! Idiotka!”). No cóż mimo że ją lubił, nie tolerował, gdy ktoś narusza jego najbliższą prywatność, nawet ona. W tym momencie z góry zszedł lokator .
- Co to jest? - spytał z małym obrzydzeniem. Nigdy nie lubił zwierząt, a te nie przepadały za nim.
- To jest pies, Harry. - odpowiedziała, przewracając oczami. - I będzie z nami mieszkał.
- Hermiono, myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy, co do zwierząt. - zdenerwował się.
- Mówiłeś tylko o kotach. - zaśmiała się. Potter głęboko westchnął.
- Mionka, - pies, gdy to zdrobnienie podniósł łeb do góry. - Mówiłem ci, że nie lubię zwierząt.
Dziewczyna westchnęła i pokiwała smutno głową. I wtedy Snape zrozumiał, że Granger to prawdopodobnie jedyna jego szansa na powrót do Hogwartu, więc z trudem przełknął dumę i zszedł z kanapy. Podszedł do gryfonki i otarł się o jej nogę, położył łapy na jej udach („To tylko po by wrócić do domu! - powtarzał sobie w myślał. - Merlinie, ale ma nogi!” Hermiona pogłaskała go po łbie, a on żeby do końca ją przekonać polizał po ręce. „Nigdy więcej picia z Lucjuszem! Nie po tym co teraz muszę robić!” Granger popatrzyła na psa, na Harry'ego i znów na zwierzaka. Wiedziała co zrobić.
- Pies zostaje. - powiedziała dobitnie.
Chłopak skapitulował, wiedział, że jeżeli ona się na coś uprze to umarł w butach, nic nie zmienisz. Dziewczyna wyszła do kuchni coś ugotować, a czworonóg za nią. Westchnął znów i usiadł na kanapie. Nie wiedział czemu, ale wydawało mu się, że ten pchlarz patrzył się na zwycięsko, prawie jak Malfoy, albo Snape. Wyrzucił te myśli z głowy.
- To przecież tylko pies! - pokiwał głową ze zrezygnowaniem. - Popadam w paranoję. - powiedział do siebie i poszedł do kuchni.
Żyli w trójkę jeszcze przez tydzień. Snape naprawdę zaczął doceniać Granger. Do jedzenia dawała mu to co sama jadła, a nie jak tłuk Potter. „Sam sobie jedz tę suchą karmę, imbecylu!” Aż wreszcie pojechali do Nory, bo sowa pani Wealsey już prawie padła z wycieczenia, codziennie przynosiła im przynajmniej trzy listy, w tym jednego wyjca. W końcu przenieśli się do domu Molly i Artura. Oczywiście Demon, pies którego przygarnęła Hermiona, pojechał z nimi. Wszyscy byli tym zdziwieni, ale pokazywali tego jawnie. Po krótkiej rozmowie z Ginny, w której przeprosiła ona Granger, bo wreszcie zrozumiała, że nie powinna obrażać się na swoją przyjaciółkę tylko dlatego, że nie chciała jej brata, bo zakochała się w Snape'ie. Zresztą Ron, gdy siostra zdradziła mu przyczynę zerwania, pokiwał głową ze zrozumieniem i powiedział:
- Widziałem, że ją do niego ciągnęło. - i po chwili. - Tylko czemu powiedziała tobie, Harry'emu, a mi nie?
Gdy Miona o tym usłyszała, zaczęła się śmiać. A Snape, którego nazywali Demonem, patrzył w osłupieniu na Granger, która przed chwilą stwierdziła, że nie zaprzeczyła Weasyey'ównie, gdy ta stwierdziła, że go kocham. Do śmiejąych się dziewczyn podszedł brat Rudej.
- Co was tak śmieszy?
- Poważnie nie gniewasz się, że cię zostawiłam? - zapytała, ignorując jego pytanie. Ginny dyskretnie od nich odeszła.
- Tak. Na co mam się gniewać? Serce nie skrzat domowy, że robi co chcemy, nie? - zaśmiał się. - Ale Hermi, jeśli coś ci nie wyjdzie, wiesz że możesz do mnie przyjść, prawda? - uśmiechnął się smutno.
- Wiem. - przytuliła go.
Demon otrząsnął się, warknął i podszedł do młodych ludzi. Złapał w zęby skrawek długiej bluzy Hermiony i zaczął ją odciągać od chłopaka. ("Idiotko, on jest RUDY! Z takimi nie rozmawiamy, a już na pewno się nie przytulamy! Puść go no ja tu czekam!")
- Zaborczy ten twój kundel. - powiedział, co wywołało ogólną radość w salonie.
- Nie kundel, tylko Demon. - kucnęła i podrapała go za uchem.
- Ej, czy wam też się... - powiedział Fred
- … wydaje, że ten pies jest... - kontynuował George
- … podobny do Snape'a! - dokończyli razem.
- No co ty nietoperz nie łasił by się do Mionki, on ma te swoją ślizgońską dumę. - powiedział Harry, a Granger uśmiechnęła się smutno.
Czas w Norze mijał szybko. Nim się obejrzeli trzeba było wracać do szkoły. W przedziale się dzieli w piątkę. Po jednej stroniej Harry Ron i Ginny, a po drugiej Hermiona i Spane, który rozłożył się na siedzeniach a łeb trzymał na kolanach gryfonki, a ta drapała za uchem, gdzie miał wrażliwe miejsce. Od kiedy poznał prawdę był łagodniejszy w stosunku do Granger. Kilka razy nawet wzięła go do łóżka, co prawda tylko dlatego że w Norze pomimo lata w nocy było zimno, zwłaszcza na podłodze i w geście litości pozwoliła mu spać pod kocem. Nagle do ich przedziału wkroczył Draco Malfoy z Zabinim i Parkinson. Spojrzał na zwierzaka.
- Wujku! Ojciec cię szuka odkąd zniknąłeś a ty sobie spokojnie leżysz na kolanach Granger?! - zapytał. Na jego słowa cała reszta wybuchnęła śmiechem. A pies spojrzał na niego wściekły. - Odczarować cię? - skierował swoje słowa do psa, który poparzył na niego ironicznie.
Młody Malfoy zaśmiał się i wyciągnął różdżkę. I po chwili na kolanach Hermiony nie było łba Demona tylko głowa Snape'a!
- Aaa! - krzyknęła dziewczyna zrzucając z kolan i przy okazji z siedzeń profesora. Ten podniósł się i popatrzył wściekły na gryfonkę.
- Za mną Granger. - powiedział cicho, jednak było go bardzo wyraźnie słychać.
Gdy za nimi zatrzasnęło się wejście, Draco zaśmiał się.
- Oj Granger, Granger … Ty to potrafisz namieszać.
W tym roku nic szczególnego się nie wydarzyło. Nikt nie oswajał trzygłowego psa. Nikt nie wałczył z zabijającym wzrokiem wężem. Nikt nie włamywał się do Ministerstwa Magii. Nikt nie zakładał nielegalnych organizacji. Było nudno jak na Historii Magii u Binnsa. Nic się nie działo, tylko Granger miała dużo szlabanów u Snape'a. W Norze na święta dziewczyna pojawiła się tylko na świątecznym obiedzie. W ferie była tam trzy i pół dnia. A w pierwszy dzień wakacji na światło dzienne wyszła nadzwyczajna wiadomość, która mogłaby konkurować z wiadomością, o tym, iż Lucjusz Malfoy tańczy w barze ze striptizem dla gejów (no cóż po pijaku mogło się wiele wydarzyć). Hermiona Granger, bohaterka wojenna, zostanie żoną Severusa Snape'a, byłego Śmierciożercy. Wszystko wyjaśniło się podczas rozmowy w pociągu.
Weszli do wagonu nauczycieli, byli tam McGonagall i Sprout. Snape kulturalnie poprosił:
- Wyjdzie, bo muszę porozmawiać z Granger!
Nauczycielki wyszły, a Snape popatrzył na dziewczynę i odezwał się:
- Pytaj.
- Jak to możliwe, że pan to Demon? Dlaczego pan się nie ujawnił? Czemu pan pozwolił robić ze mnie idiotkę? Dlaczego Malfoy pana poznał? - na chwilę ucichła. - To pan spał wtedy ze mną w łóżku! Słyszał pan jak rozmawiała z Harty'm i Ronem... I Ginny!
- Cóż nie wiem czy odpowiem na wszystkie pytania po kolei. Ten pies, jak go nazwałaś Demon, to moja forma animagiczna. Greyback rzucił we mnie jakąś klątwą, gdy byłem … pijany. - ostatnie słowo dodał ciszej i po chwili. - Ty mnie znalazłaś i przygarnęłaś. Draco mnie poznał, bo jako jeden z niewielu wie, że jest animagiem i potrafi mnie rozpoznać. Tak to mnie wzięłaś wtedy pod koc i słyszałem te rozmowy.
Dziewczyna była bardzo zarumieniona. Chrząknęła.
- Czy... Czy ja mogę już iść?
- Tak. - dziewczyna wstała i ruszyła w stronę wyjścia. - Chcę tylko żebyś wiedziała, że... ja ciebie też. - wyszeptał.
- Co? - spytała zdziwiona.
- Nie udaj głuchej! - warknął.
- Proszę niech pan powie jeszcze raz. - popatrzyła w jego oczy.
Westchnął.
- Kocham cię. A teraz wyjdź! - rozkazał.
- Ani mi się śni. - powiedziała uśmiechnięta.
Podeszła do niego i pocałowała namiętnie. Odpowiedział jej tym samym.

Przez cały rok szkolny spotykali się na jej szlabanach. W przedostatni dzień szkoły oświadczył się jej, oczywiście zgodziła się. A na jej palcu znalazł się pierścionek ze srebra z szmaragdowym oczkiem i napisem po wewnętrznej stronie „Wierny ja pies”. Później było huczne wesele, na którym na torcie oprócz figurek państwa młodych pojawiła się też figurka czarnego psa. Kupno psa, czarnego rzecz jasna. I narodziny syna Damona Severusa. Żyli długo i wcale to nie było pieskie życie.

~*~
Mamy Sevmione. Gisia pisała, że ma nadzieję, że na piszę opowieść o tej parze, więc w nocy spać nie mogłam, myślałam i takie coś wpadło mi do głowy. W nawiasach i kursową są zapisane myśli naszego kochanego profesorka, takie jakby komentarze do syatuacji. Mam nadzieję, że nie zawiodłam. :) Czekam na kometarze.

8 komentarzy:

  1. Kocham Sevmione :)
    Super ci wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Severus psem?! Padłam! Haha. :D
    Świetna miniaturka. ;) Gratuluję pomysłu, bo jest on przezabawny! :P
    A po tym zdaniu to płakałam ze śmiechu:
    "Idiotko, on jest RUDY! Z takimi nie rozmawiamy, a już na pewno się nie przytulamy! Puść go no ja tu czekam!"
    Jedynym minusem opowiadania jest to, że dialogi na siebie nachodzą (każdy nowy myślnik powinien być od nowej linii). Jednak nie wiem czy to wina Twoja, czy np. programu, w którym pisałaś. ;) Jednak przez to miniaturka nie jest klarowna i robi się małe zamieszanie.

    Gisia liczyła na Sevmione, a ja liczę może na Syriusza i Remusa albo Syriusza i Jamesa. :3
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Malina.
    http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zyskałaś nową czytelniczkę ♥
    Pozdrawiam
    Anastasia
    ferro-igni-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ci wyszło!
    Sev psem? GENIALNE! Uśmiałam się jak głupia!!!
    Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha cudowne ;3 wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. :D
      Również życzę wesołych! :*

      Usuń
  6. Hahaha, leże i nie wstaje! Świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń