sobota, 23 lipca 2016

Odrzuceni

   Para: Hermiona Granger/Harry Potter

~*~

   Znów ją widział. Była z Deanem. Dlaczego, na Merlina musiała wybrać akurat jego? Przecież jest mnóstwo innych chłopaków, na przykład on, Harry. Zresztą w sumie jej się nie dziwił. Odtrącał ją przez pięć lat, a teraz ona się mści. Ale czy jedenastolatka może kochać naprawdę? Myślał przez ten cały czas, że to zwykłe zauroczenie, fascynacja. A teraz, gdy on był w stanie uwierzyć, że może oddać jej serce i zbudować stały związek, ona znalazła sobie chłopaka.

   - Harry, zaraz zabijesz wzrokiem Deana. - wyszeptała Hermiona.
   - I dobrze, niech go zabije. Też go nie trawię. Miałem go za przyjaciela, a on mi siostrę poderwał. Casanova pieprz... - dodał ciszej.
   - Wiesz, Ron. To nic złego. Ginny jest dorosła. Może już mieć chłopaka.
   - Ona ma dopiero szesnaście lat, Hermiono!
   - Idziemy już na stadion? Zaraz mecz się zacznie. - załagodził sytuację Potter.
   Przyjaciele ruszyli w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Harry tylko jeden raz obejrzał się za siebie i zobaczył jak Ginny całuje Deana lekko w usta życząc mu powodzenia w meczu.

~*~

   Wygrali mecz. Hermiona mimo że nie lubiła tej gry, cieszyła się razem zresztą Gryfonów. Zaśmiała się, widząc dumnego Rona, którego Dean i Seamus unieśli na rękach. Tak, Ron lubił być w centrum uwagi, ale, gdy był z nią i Harry'm, zachowywał się inaczej. Nawet sam żartował ze swojej manii wielkości.
   Nagle w Pokoju Wspólnym podniósł się krzyk.
   - Dawaj, Ron!
   Zdziwiona dziewczyna uniosła głowę. I zaraz tego pożałowała. Ron nie zwracając uwagi na pomieszczenie pełne ludzi całował się w najlepsze z Lavender. Poczuła się, jakby ktoś wymierzył jej policzek. Ron od jakiegoś czasu dawał jej do zrozumienia, że chciałby przenieść ich znajomość na trochę inną płaszczyznę, ale ona nie chciała ryzykować przyjaźni. Teraz jednak zmieniła zdanie. Gdy zostaliby sami miała mu o tym powiedzieć, a on tak po prostu całuje się z inną?
   Odwróciła się i zaczęła wychodzić. Chcąc jednocześnie ukryć łzy.
   - Hermiona? - usłyszała ciche wołanie Harry'ego, i kątem oka zauważyła, że idzie za nią.

~*~

   - Jak ty czujesz, Harry? - zapytała zapłakana.
   Chłopak spojrzał na nią z udawanym niezrozumieniem.
   - Gdy widzisz Ginny z Deanem. Znam cię, Harry. Widzę jak na nią patrzysz.
   Już miał odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia wszedł, a raczej został wepchnięty przez Lavender, Ron.
   - Ups... Tu jest chyba zajęte. - teatralnym szeptem powiedziała rudowłosemu mu na ucho.
   Wzrok Rona wędrował od Hermiony do Harry'ego.
   - Co robicie? - zapytał podejrzliwie.
   Wtedy brązowowłosa otarła łzy i podniosła się szybko. Uniosła brodę i spojrzała twardo na rudzielca.
   - Oppugno.
   Latające nad nią ptaszki zatoczyły koło i zaczęły lecieć w stronę wystraszonego Rona. Chłopak ruszył w stronę najbliższych drzwi, jednak były zamknięte. Wiedział, że już nie ucieknie, odwrócił się i zasłonił głowę. Ptaki jednak uderzały wokół niego rozbijając się o drewno. Zaszokowany chłopak popatrzył jeszcze na chwilę na przyjaciół, po czym złapał swoją dziewczynę za rękę i wyszedł.
   Hermiona usiadła i rozpłakała. Harry usiadł schodek niżej obok brązowowłosej i prztulił ją.
   - O właśnie tak się czuję. - powiedział.
   Oboje pogrążyli się w myślach, a były one bardzo podobne. Zastanawiali się, dlaczego, gdy byli gotowi na związek z Weasley'em, oni akurat teraz przestali się nimi interesować.

~*~

   Hermiona i Harry zawarli cichy sojusz. Skoro Weasley'e ich ie chcą, nie będą im się naprzykrzać. Dziewczyna nie odzywała się Rona ani słowem. Chłopak nie zamienił słowa z Ginny. Na dodatek w geście wsparcia, Harry ograniczył kontakty z rudowłosym. Hermiona nigdy nie miała dobrego kontaktu z najmłodszą Weasley, więc nie było problemu.
   Jednak oboje nie mogli pozbyć się wrażenia, że rude rodzeństwo robi wszystko, by tylko oni ich zauważyli. Dziwnym trafem, za każdym razem, gdy Hermiona zaciągnęła Harry'ego do biblioteki, Ron i Lavender byli tam, niedaleko jej ulubionego miejsca. I nie znajdowali się tam bynajmniej by czytać albo się uczyć. A gdy Potterowi w końcu udało się przekonać Granger do wyjścia na błonie, Ginny i Dean byli w pobliżu i dawali znać o swojej obecności.
   Sami mogli być tylko w Pokoju Życzeń. I często z tego korzystali.

~*~

   - Widzisz tę dziewczynę z tyłu? - powiedziała odwracają się, żeby mógł na nią spojrzeć bez problemu. - To Romilda Vane.
   - O... I co?
   - Kombinuje jak wcisnąć w ciebie eliksir miłosny.
   - O to fajnie! - wyszczerzył się radośnie. I udawanie zapatrzył się na nią.
   - Myśli, że jesteś wybrańcem. - wyszeptała pstrykając palcami przed jego oczami.
   - Ale ja jestem Wybrańcem. - powiedział radośnie.
   Uderzyła go w głowę broszurą, którą trzymała w ręku.
   - Ugh! Tylko żartowałem!

~*~

   - Hej Ginny! Czekaj! - zawołał Ron wychodząc z Wielkiej Sali.
   - Co jest? Tylko szybko, bo śpieszę się do Deana.
   - Wiesz. Gdzie jest Hermiona?
   - Nie. Skąd ja mam to wiedzieć?
   - Tak się pytam.
   - Wiem tylko tyle, że nie było jej dziś w nocy, słyszałam jak Parvatiu i Lavender o tym rozmawiały.
   - Harry'ego też nie było dziś w nocy.
   - No i?
   - Nie mów, że nie wiesz o co chodzi.
   - Ty myślisz, że oni... Razem?
   - Oby. - powiedział tylko Ron i odszedł.

~*~

   Harry zaczął się obawiać. Zawsze był blisko z Hermioną, jednak zawsze między nimi była ściana w postaci Rona. Ale teraz ich więzi zaczęły się zacieśniać. Zauważył ciepłą barwę jej oczu. Ten brąz przypomina najsłodszą czekoladę, którą jadł w Miodowym Królestwie. Delikatne rumieńce, gdy przechylił się blisko, by powiedzieć jej coś na ucho. Dźwięczność śmiechu, gdy siedzieli w Pokoju Życzeń i żartowali. Puszystość jej włosów, gdy zasnęli na kanapie w ich kryjówce. Harry wiedział do czego to prowadzi, ale nie chciał tego mówić Hermionie. Mogłaby go źle zrozumieć.

~*~
   Hermiona obawiała się tego co zaczynała czuć do swojego przyjaciela. To nie było dobre. Mogą zniszczyć swoją przyjaźń, a tego by nie chciała. Starała się ukryć wszystkie symptomy. Jednak nie łatwo ukryć rumieńce, gdy jest tak blisko. Przyśpieszone bicie serca, gdy się uśmiecha. Urywany oddech, gdy się nad nią pochyla. Uśmiech, gdy może spokojnie oprzeć głowę na jego ramieniu i zasnąć. To co działo się z nią w obecności Harry'ego było zdecydowanie nie na miejscu. Przecież on jest jej najlepszym przyjacielem.

~*~

   - Pięknie wyglądasz. - powiedział Harry patrząc Hermionie w oczy.
   Na bal do Sluhgorna postanowili pójść razem. Jako przyjaciele.
   - Dziękuję. Ty też wyglądasz szykownie. - uśmiechnęła się do niego.
   - Gotowa na zabawę?
   - Chyba tak.
   Na początku było trochę sztywno. Ale gdy już reporter wyszedł, zabawa rozpoczęła się na dobre. Śmiało mogli stwierdzić, ża na tej imprezie bawili się dużo lepiej niż na Bal Bożonarodzeniowym na czwartym roku. Nigdy nie zapomną tego wydarzenia, zwłaszcza, że, gdy wracali, Hermiona nieśmiało pocałowała Harry'ego w policzek. Zaskoczony chłopak patrzył na nią przez chwilę. Gdy odchodziła, Potter, w przypływie odwagi, złapał ją za rękę, odwrócił w swoją stronę i pocałował namiętnie. Potem nie wracali do tego. A oboje przed sobą ukrywali, że najważniejsze dla nich było, to że byli razem.

~*~

   Niedługo po balu u Slughorna, Harry dowiedział się, że Ginny i Dean rozstali się. Ucieszył w gruncie rzeczy, mimo że coraz częściej myślał o Hermionie nie w kategorii przyjaciółki, to wciąż miał nadzieję na związek z rudowłosą.
   - A Hermiona? - zapytała Ginny,
   - Co z nią? - zapytał zdziwiony Potter.
   - Chyba byliście razem.
   - Nie! My po prostu...
   - Wy co?
   - Ty byłaś z Deanem, Ron z Lavender i mieliście dla nas czasu, więc my spędzaliśmy czas razem.
   - My? Od kiedy ty i Hermiona to „my”?
   - Oj Ginny tak mi się powiedziało, zresztą ja ci nie robię wyrzutów z powodu Deana, a to byłaś w związku, a nie ja.
   - Masz rację. Przepraszam. - uśmiechnęła się uroczo i pocałowała go.

~*~

   - Pssst. Hermiona coś ci pokażę. - powiedział Ron i pociągnął ją na dwór.
   - Ron, gdzie mnie ciągniesz?
   Chłopak zatrzymał się w pewnym momencie i przylgnął do ściany.
   - Co chcia... - nie dokończyła, bo zasłonił jej usta ręką.
   - Zobacz. - szepnął.
   Hermiona wyjrzała i zaraz zamarła. Harry całował Ginny. Bardzo szybko szok zamienił się złość. Najpierw kradnie jej serce, żeby teraz wrócić do dziewczyny, która go nie chciała?
   - Fajnie, że są razem, nie? - zapytał wesoło Ron.
   - Tak. - mruknęła.
   Nagle wpadł jej do głowy pomysł. Ron zerwał z Lavender w pociągu. Więc był sam, tak jak i ona.
   - A może weźmiemy z nich przykład? - zapytała i pocałowała go.

~*~

   - Będziemy szczęśliwi? - zapytała Hermiona Harry'ego.
   - Mam nadzieję.
   Stali na wieży. Harry w ręku trzymał podróbkę Medalionu Slytherina.
   - Myślisz, że po tym wszystkim zaufamy im całkowicie.
   - Wiesz, Mionka. Jeśli mam być szczery, to obstawiam, że nie zaufamy w stu procentach. Ale zawsze warto spróbować. Nie?
   - Chyba tak. - odparła niepewnie.
   - Ale między nami wszystko tak, jak dawniej, prawda?
   - Tak.

~*~

   - Teleportował się. - powiedziała dalej w szoku, wchodząc do namiotu.
   Objęła się ramionami i rozpłakała. Harry zerwał z Ginny, zanim wyruszyli na poszukiwanie Horkruksów, ale Ron i Hermiona ciągle byli razem, co w gruncie rzeczy bardzo denerwowało Pottera. Jednak teraz...

~*~

   - Dostałem list od Ginny.
   - I co pisze? - mruknęła posępnie.
   Od kiedy Ron zniknął ciągle chodziła smutna.
   - Zaraz! Jak to dostałeś od niej list?! Przecież sowa może nas zdradzić!
   - Spokojnie. Wysłała go magicznie. Dużo o tym czytała i to jest...
   - Niewykrywalne, czyli dla nas bezpieczne. - mruknęła posępnie.
   - Tak.
   - Co napisała? - wyraźnie słyszał, że nie chce wiedzieć.
   - Wiem, że chcesz wiedzieć, bo od jakiegoś czasu nie lubisz Ginny, ale...
   - Ginny to , Ginny tamto! Harry jej tutaj nie ma!
   - Ale napisała...
   - I co teraz jest najlepsza, bo napisała list do ciebie?!
   - Ron wrócił do Hogwartu!
   - Co? - spytała cicho.
   - Napisała, że Ron wrócił do Hogwartu. A gdy Carrowowie wzięli go na przesłuchanie powiedział, gdzie jesteśmy.
   - Musimy...
   - Podał starą lokalizację, ale lepiej żebyśmy się stąd przenieśli.
   - Masz rację. - zaczęła układać rzeczy w namiocie, zanim go złożyła zawsze wszystko układała. - Co jeszcze napisała? - zapytała ze szczerą ciekawością.
   Harry uśmiechnął się. Wróciła jego Hermiona. Zaraz... Jak JEGO?! Hermiona nie jest jego. Niestety.    I wtedy do niego dotarło. Zakochał się w niej... Wpadł po uszy.
   - Harry! - drgnął i dać znać, że słuchać. - Pomóż mi sprzątać, szybko. Co jeszcze napisała?
   - Że jest ciężko. - zaczłął sprzątać. - Że ich męczą, zwłaszcza Carrowowie.
   - To wiem.
   - Ginny zeszła się z Deanem.
   - Przykro mi. - powiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu.
   - Nic się nie stało. Nie martw się. Ale jest jeszcze coś.
   Uniosła brwi dając znać, że słucha.
   - Ron wrócił do Lavender. - dodał cicho.
   Obawiał się się, że będzie płakała, jak wtedy, gdy pierwszy raz się całowali. Ale Hermiona zaskoczyła go. Pokiwała spokojnie głową.
   - Pasują do siebie.
   - Dean i Ginny też.
   Spojrzeli sobie w oczy. I oboje wiedzieli, o co chodzi.

~*~

   Tuż przed ostatecznym starciem czekali na swoich miejscach. Harry, Hermiona, Ron, Ginny, Lavender, Dean, Seamus, Parvati i kilku innych. Atmosfera była raczej grobowa.
   - Wiecie jeśli przeżyjemy, to przestanę się ukrywać z tym, że jestem gejem. - powiedział Seamus.
   - Nareszcie. - dodał ktoś z tyłu, co wywołało lekką wesołość.
   - Lavender wiedz, że cię kocham i jeśli zginę, moa ostatnia myśl będzie poświęcona tobie.
   - Och, Ron! - zapłakała, całując rudzielca w usta.
   Harry złapał Hermionę za rękę.
   - Jeśli przeżyjemy, Granger, zrobię coś szalonego i oświadczę ci się.
   Hermiona zaśmiała się.
   - Jeśli przeżyjemy, Potter, zrobię coś szalonego i się zgodzę.
   Teraz nie tylko na twarzy Harry'ego i Hermiony były uśmiechy.

~*~

   W końcu było po wojnie. Harry wszedł do Wielkiej Sali. Jak wszystkie pomieszczenia była zniszczona, ale można było odczuć magię potężnej kopuły. Wokół odpoczywali czarodzieje, na razie nie przejmowali się zmarłymi, po prostu cieszyli się, że żyją. Widział Panią Weasley, która opatrywała rozcięty łuk brwiowy Pana Weasley. Ginny przytulającą się do Deana. Lavender, która zauważyła wchodzącego Rona i rzuciła mu się na szyję. Lunę siedzącą obok Nevilla, który jeszcze trzyma miecz w ręku. Profesora Slughorna siedzącego obok profesor Sprout i Hooch, opisującego swoje wyczyny na polu walki. Hegrida, który wziął go w mocny uścisk.
   Jednak nie ich szukał. Nagle zobaczył ją. Stała w drzwiach Wielkiej Sali. Miała rozczochrane włosy, rozciętą wargę, ranę na policzku i potargane ubrania. Ale dla niego i tak wyglądała pięknie. Jednak ulga jaką odczuł, gdy zobaczył ją żywą, uśmiechającą się do niego, była nie do opisania. Rzucił się w jej kierunku. Wziął ją w ramiona i okręcił. Hermiona zaśmiała się.
   - Puść mnie, wariacie. - powiedziała cicho.
   Harry przytulił ją mocno do siebie.
   - Bałem się, że coś ci się stało. - wyszeptał.
   - Harry? - zapytała zdziwiona.
   Mimo że od jakiegoś czasu, zachowywali się bardziej jak para niż przyjaciele, to Potter nigdy nie mówił romantycznych tekstów. A tutaj taka zmiana.
   - Kocham cie, Hermiona. Kocham cię. Kocham cię.
   - Harry...
   - Czekaj! Pamiętasz co obiecałaś mi przed wojną? -zmarszczyła brwi. - To ci przypomnę.
   Uklęknął przed nią.
   - Nie mam pierścionka, nie mam nawet pudełeczka. - Granger uśmiechnęła się lekko. - Jedyne co mogę ci teraz dać to moja miłość i wsparcie w każdej chwili. Znamy się od wielu lat, znam wszystkie twoje wady i zalety. Wytrzymuję z tobą, pomimo twojej ogromnej pasji do czytania. Wspieram cie w każdym momencie, nie oceniam. Jesteś dla mnie najważniejsza i dostrzegłem to dopiero w momencie, kiedy śmierć była nam bliższa niż zwykle. - kilka osób zachichotało. - Teraz klęczę przed tobą, zdany na twoją łaskę i niełaskę, i pytam, czy wyjdziesz za mnie?
   Hermiona przez moment milczała.
   - Przypominam ci, że przed walką powiedziałaś, że się zgodzisz.
   Dziewczyna roześmiała się.
   - Sama w to nie wierzę, ale zgadzam się.
   Harry szybko wstał i pocałował ją namiętnie. A w całej Wielkiej Sali wszyscy bili brawo.

~*~

   Harry i Hermiona nie byli idealną parą. Jak w każdym związku zdarzały się kłótnie, ale oni zawsze potrafili się pogodzić. Ich siła była w tym, że łączyła ich nie tylko miłość, ale i przyjaźń. Silne uczucia, których nie pokonał ani troll, ani peryfikacja, ani Turniej Trójmagiczny, ani wojna, ani zazdrość, ani inni ludzi.


~*~
Napisałam Herrmione, które chodziło za mną już od dawna. Mam nadzieję, że spodoba się. :)
Kto oglądał Harry'ego na tvn? Ja oglądałam i płakałam. Zawsze płaczę. A wy?
Dobranoc!

8 komentarzy:

  1. To było takie... Awww *-* Cudowne. Słodkie... Brak mi słów.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
    TessaAn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Takie słowa to miód na moje serce. ;)

      Usuń
  2. Emocje jak u koleżanki wyżej. To było takie słodkie i genialne! Ja chcę więcej, naprawdę <3
    Pozdrawiam i mocno ściskam.
    Elliaze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje teksty są tak pozytywnie odbierane. ;)
      Dziękuję. <3

      Usuń
  3. - Przypominam ci, że przed walką powiedziałaś, że się zgodzisz.
    Moje ulubione zdanie w całym tekście ;p
    Lubię Harmony. Fajna miniaturka, przyjemnie i szybko się ją czytało.

    - Bałem się, że coś ci się stało. - wyszeptał.
    Po wypowiedzi bohatera nie powinno być kropki, jeśli później masz czasownik oznaczający mówienie.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba. ;)
      Dziękuję, za wytknięcie błędu. Nie miałam pojęcia o takiej zasadzie, ale będę starała się zastosować do niej w przyszłości. :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Super :) Czekam na następne miniaturki w Twoim wykonaniu :)

    OdpowiedzUsuń