niedziela, 22 marca 2015

Pośmiertne przesłuchanie

 „Witaj, drogi Śmiertelniku. Witaj w Poczekalni. Przykro mi to mówić, ale jeśli znajdujesz się tutaj to znaczy, że nie żyjesz. Przyjmij moje kondolencje. Ale zanim... Należy ci się wyjaśnienie. Poczekalnia czy też Czyściec to miejsce, gdzie dusze czekają na Wyrok, czy, jak kto woli, Sąd Ostateczny. Czekają kilka godzin, dni, lat, albo wieków. Różnie bywa. Nikt nie wie, gdzie konkretnie znajduję się to miejsce, w którym teraz jesteś. Oprócz mnie. Ach tak. Ale ze mnie gapa! Nie przedstawiłam się. Nazywam się Śmierć. I chyba nie muszę mówić na czym polega mój zawód.” Takim tekstem Severus Snape został przywitany w nieznanym sobie miejscu. Wiedział, że nie żyje.

Nagle podłoga pod nim zniknęła. Zaczął spadać. Spadał i spadał, i spadał... Miał wrażenie, że ten tunel nie ma końca. Nareszcie zobaczył światełko. Uderzył o podłogę... To znaczy uderzył by, gdyby miał ciało. Jego duch swobodnie wylądował na czarnych kafelkach. Rozejrzał się. Ściany były wyłożone identycznymi kwadracikami jak podłoga. Sufit był (tu was zdziwię) czarny. A na każdy jego metr kwadratowy przypadał okrągły tunel, identyczny do tego, którym tu wpadł. W całym pomieszczeniu znajdowały półprzezroczyste postacie. Inne dusze. Rozmawiały. Spostrzegł kilka znanych mu osób. Ruszyli w jego strnę. Olał je i usiadł na ławce, plecami do duchów. Czekał, aż wezwą go na przesłuchanie.
Na salę proszony... Severus Snape. Zmarły drugiego maja tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego”, rozbrzmiał melodyjny, choć chłodny głos. Długo nie czekał. Wszystkie półprzezroczyste osoby zamilkły. Niektórzy rozglądali się ciekawi jak wygląda wywołany z poczekalni. Blada postać ruszyła przed siebie. Wszedł do pomieszczenia za dużymi, zdobionymi, drewnianymi drzwiami. Gdy Snape zniknął i nie mógł ich usłyszeć, zaczęli głośno i żywiołowo rozprawiać czemu akurat on został wywołany.
Severus wszedł do sali rozpraw. To pomieszczenie nie różniło się wiele od Poczekalni. Czarne ściany, podłoga i sufit. Nie było tuneli i ławek. Za to na środku duże krzesło, a jakieś dwa metry dalej była wysoka półka, na której siedziała postać w dużej, ciemnej pelerynie i głową przykrytą kapturem. Snape'owi przypominała ona dementora. Po lewej stronie siedział Anioł. Prawdziwy Anioł. Miał skrzydła, aureolę, długą białą szatę i żółte kręcone loczki. Po prawej stronie demetora siedział łysiejący staruszek z starą maszyną do pisania. Na ławce pod ścianą siedziało trzech mężczyzn i kobieta.
- Witaj, Severusie Snape'ie. - głos wypływał spod kaptura. - Jeśli jeszcze nie zrozumiałeś, to wiedz, że nie żyjesz. - tajemniczą postać nie cechowała delikatność. - Jesteś tutaj, ponieważ nie wiedzieliśmy czy przenieść cię do Krainy Wiecznego Potępienia, czy do Krainy Wiecznej Szczęśliwości . Na tym przesłuchaniu dokonamy wyboru. Masz jakieś pytania?
- Kim jesteście?
- Ach tak. Po kolei. Ci pod ścianą to Wojna, Głód, Zaraza, Ubóstwo – jeźdźcy Apokalipsy. Ten po prawej to Protokolant, nikt ważny. Po lewej to Ratunek, może on pomóc ci. A ja to Śmierć. Jestem tutaj najważniejsza, ode mnie zależy kto umiera i gdzie trafia. Jestem córką Władcy Piekła i Królowej Nieba.
- Skromna jesteś.
- Grzeczniej. Pamiętaj od kogo zależą twoje pośmiertne losy. - upomniała go.
- Może chociaż pokażesz jak wyglądasz?
Postać wyprostowała się. Podniosła chudą dłoń i ściągnęła kaptur. Proste, blond włosy rozsypały się po plecach. Niebieskie oczy śledziły każdy jego ruch. Mocne rysy twarzy wskazywały, iż nie ma z nią żartów. Była.. Nawet ładna. Kto by pomyślał, że tak wygląda Śmierć?
- Z twojej miny wnioskuję, że inaczej sobie mnie wyobrażałeś, co Severusie?
- Od kiedy jesteśmy na „ty”?
- Ja z każdym jestem na „ty”. - wysyczała.
- Faktycznie inaczej myślałem o Śmierci. - postanowił taktycznie zmienić temat.
- A jak wyobrażałeś sobie Śmierć?
- Śmierć jako zjawisko - zawsze jako coś bolesnego. Coś czego najchętniej nigdy bym nie doświadczył. A Śmierć jako osobę... Hm... Czarna peleryna, kaptur na głowie. - postać na półce kiwała ze zrozumieniem głową. - Brak twarzy, złowieszczy śmiech, kosa...
- Kosa! - wykrzyknęła kobieta.
- Co zrobiłaś z kosą? - odezwał się pierwszy raz Anioł.
- Zgubiłam ją. Poszłam do ojca i te małe Diabły ją zabrały.
Ratunek zaśmiał się.
- Te „małe Diabły” - zrobił cudzysłów palcami. - to twoje rodzeństwo.
- Ale przyrodnie! Poza tym nie akceptuję ich. Mają zakaz wchodzenia do mojego królestwa.
- Mówiąc królestwo – masz na myśli Poczekalnię i Ziemię czy twój pokój.
Wszyscy w pomieszczeniu zaśmieli się. Oczy Śmierci zrobiły się czerwone.
- Dobra Śmierć, spokój! Mamy go przesłuchać! - wtrącił się Protokolant.
- To ostatni na ten tydzień. I lecę na Ziemię. Sprowadzę kogoś nowego. - zaśmiała się złowieszczo.
- Do rzeczy! - pośpieszył ją staruszek.
- Ok. Severusie Snape'ie masz mówić prawdę. Jeśli będziesz kłamał czeka cię los najgorszy ze wszystkich.
- To znaczy?
- Przybędzie demetor i połknie twoją duszę. - powiedziała cicho. - Możemy zaczynać? - dodała radośnie.
Wszyscy w pomieszczeniu kiwnęli głowami. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, zeskoczyła z półki i podeszła do Severusa. Założyła mu na głowę dziwny kask i podłączyła go do takiej małej skrzyneczki. Po chwili na ekranie pojawił się biały prostokąt.
- Tutaj będą pokazywane twoje myśli i wspomnienia, które mogą ci pomóc albo cię pogrążyć. Zaczynamy.
Tymczasem w Poczekalni.
- James, słyszałeś. Severus! Severus jest tutaj!
- Tak Lil słyszałem. Ale to oznacza, że prawda w końcu ujrzy światło dzienne, on się dowie.
Entuzjazm kobiety osłabł.
- Mam nadzieję, że jeszcze tu wróci. Chciałabym z nim porozmawiać.
Jeźdźcy Apokalipsy musieli wyjść. Zlecenie od szefa.
- Musimy sobie poradzić. - westchnęła Śmierć.
- Pomogę ci. - zaoferował się Ratunek.
- Nie. - ucięła. - Ostatnio jak mi pomagałeś to Hitlera prawie wysłaliśmy do Krainy Wiecznej Szczęśliwości! O nie. Sama dam sobie radę!
- W każdym jest dobro.
- Zamknij się.
- Możecie zacząć w końcu przesłuchanie? Siedzimy tu już dwie godziny, a wy nawet jednego pytania nie zadaliście. - przerwał kłótnię Protokolant.
- Ok. Od początku. - poddała się Śmierć. - Imię i nazwisko.
- Severus Snape. - odpowiedziała dusza.
- Oba imiona.
- Severus Tobias Snape.
Protokolant zaczął pisać na maszynie. Widać robi to nie od dziś, bardzo szybko pisał.
- Imiona rodziców.
- Tobias i Eileen.
- Data śmierci.
- 2 maja 1998.
- Dobrze. Jak oceniasz swoje życie?
- Żądam zmiany pytania.
- Jeśli nie odpowiesz na nie teraz będziesz odpowiadał później. No ale dobrze. Który okres w swoim życiu najlepiej wspominasz?
- Czas spędzony z Lily.
- Może opowiesz nam całe swoje życie?
- Nie ma czego opowiadać.
- Spokojnie. Zacznijmy od dzieciństwa. Co możesz nam o nim powiedzieć?
- Wczesne dzieciństwo było okropne. Później trochę lepiej.
- A dokładniej?
- Ojciec mnie bił, matkę też. W końcu ją zatłukł. Wszystkie pieniądze przepijał. Nie było na jedzenie i ubrania. Starczy?
- Tak. A późniejsze dzieciństwo?
- Poznałem Lily Evans. Było... inaczej. Miałem z kim porozmawiać. Była takim promykiem słońca w moim szarym życiu. Później poszliśmy do Hogwartu.
- Co było dalej?
- Ja zostałem przydzielony do Slytherinu, ona do Gryffindoru. Mimo że domy te zawsze były skłócone, my się przyjaźniliśmy.
- Tylko przyjaźniliście?
- Ja ją kochałem od początku.
- Dobrze. Co było dalej.
- Pokłóciliśmy się na piątym roku, nazwałem ją „szlamą”. Wybaczyłam mi. Ale... Później było trochę lepiej, ale na koniec wszystko legło w gruzach.
- Co masz na myśli?
- Może zobaczycie wspomnienie?
- Dobrze.
Ekran zaczął śnieżyć, a następnie pojawiały się kształty.
Pojawiła się polana w Zakazanym Lesie. Na środku siedziała dwójka ludzi. Czarnowłosy siedemnastolatek i jego ruda rówieśniczka.
- Lily jesteśmy razem od roku.
- Tak. I jestem szczęśliwa.
- Ja też. Ale...
- Ale? - zapytała zaniepokojona.
- Może... Eh... Wiesz, ja...
- Spokojnie, Sev. - cmoknęła go w usta.
Chłopak wstał. I ruchem ręki na kazał jej to samo. Wykonała polecenie. Parzyli sobie w oczy. Następnie on klęknął. Z kieszeni wyjął małe pudełeczko. Lily wstrzymała oddech.
- Wyjdziesz za mnie?
- Tak! - rzuciła mu się na szyję.
Snape miał w oczach iskierki, gdy na to patrzył.
- Czemu więc nie jesteście razem? Przecież widać, że się kochacie.
- Śmierć pamiętaj, że to przesłuchanie, a nie psychoterapia. - ostrzegł ją Protokolant.
- Przeszkadzało jej, że chcę dołączyć do Śmierciożerców.
- Dołączyłeś?
- Tak, bo mnie zostawiła.
- A gdyby została?
- Nigdy nie przyłączyłbym się do nich.
- Rozumiem. A jak ona z tobą zerwała?
Severus nie powiedział nic. Ekran zaczął śnieżyć.
Znajdujemy się w małym, przytulnym domku. Konkretnie w salonie. Na kanapie siedzi rudowłosa kobieta. Z kominka wychodzi mężczyzna w czarnych szatach.
- Severusie...
- Stało się coś?
- Ja... Tak. Chcę zerwać zaręczyny.
- Dlaczego? - zapytał na pozór obojętnie.
- Ja... Nie czuję się bezpiecznie. Nie chcę, by mój mąż miał do czynienia ze Śmierciożeracmi.
- Odchodzisz do niego?
Westchnęła.
- Tak. On jest spokojny. I zaopiekuje się mną i dzieckiem.
- Jakim dzieckiem?
- Jestem w ciąży.
- To moje dziecko?
Młoda kobieta wyraźnie wahała się.
- Nie. - powiedziała w końcu.
Mężczyzna wyglądał jakby świat mu się zawalił. Spuścił głowę.
- To jego dziecko. - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tak. - odszepnęła.
Na pierwszy rzut oka widać, że kłamała.
Wszyscy byli zdziwieni. Nawet Severus.
- Mogę wiedzieć co dziwi cię w TWOIM wspomnieniu? - spytała Śmierć.
- Ona kłamała. Cały czas kłamała.
- Nie wiedziałeś?
- Nie.
- Nigdy nie wracałeś do tego wspomnienia?
Popatrzył na nią jak na idiotkę.
- Do takich wspomnień nie chce się wracać.
- Zaraz chcesz powiedzieć, że ty nie znasz prawdy?! - wykrzyknął zdziwiony Ratunek.
- Jakie prawdy?
- Eh... Pomyśl Snape. Lily kłamała, gdy mówiła, że cię nie kocha. I gdy mówiła, że to dziecko nie jest twoje. - podpowiedziała Śmierć.
- Potter jest moim dzieckiem?! - wykrzyknął zdziwiony.
- Naprawdę nie wiedziałeś?
- Gdybym wiedział nie zachowywałabym się tak w stosunku do niego. Myślałem, że to przez niego Lily odeszła do Jamesa. - mówił szeptem.
- Chcesz nam coś jeszcze pokazać?
- Tak.
Ekran zaczął śnieżyć.
Jesteśmy w jakiejś wiosce. Dom przed nami jest zniszczony. Jest ciemno, na niebie księżyc jest w pełni. Słychać wycie wilkołaka.
- Nie. - szept postaci w czarnej pelerynie.
Mężczyzna wchodzi do domu. Przechodzi obok ciała Jamesa Pottera. Wchodzi na górę. Do pokoiku dziecka. W łóżeczku płacze roczny chłopczyk. Na podłodze leży...
- Lily!
Podchodzi do ciała rudowłosej. Przytula je i płacze. Razem z czarnowłosym maluszkiem. Obaj ją kochali. Choć inaczej. Na nich obu ta strata się odbiła.
Obraz znów śnieży.
- Ej Śmierć płaczesz? - pyta rozbawiony Ratunek.
- Zamknij się, bo umrzesz! - warczy.
Obraz stabilizuje się.
Widać małego chłopca, który służy mugolom. Jedenastolatka, który wchodzi do Hogwartu. Czternastolatka, który walczy ze smokiem. Siedemnastolatka, który nieudolnie próbuje zatamować krew z rany Severusa. W dużym skrócie zobaczyliśmy całe życie Harry'ego. Pokazuje się gabinet Albusa.
- Nie mów Severusie, że zaczęło ci na nim zależeć.
- Expecto Patronum.
Srebrna łania biegnie po pomieszczeniu i wylatuje przez okno.
- Lily. Przez ten cały czas?
- Zawsze.
W Sali Przesłuchać zapadłą cisza.
- Chcesz coś dodać?
- Zawsze kochałem Lily. Nigdy nie chciałem jej stracić. Harry... Ona zawsze był inny. Mimo że go nie akceptowałem, zawsze czułem jakąś dziwną więź między nami. Teraz rozumiem. Jestem jego ojcem. To wszystko tłumaczy. Ja... Nie wiem, co powiedzieć.
- To wszystko?
- Tak. Chyba że chcecie popatrzeć na wspomnienia z tortur u Voldemorta.
- Nie trzeba. Już się wystarczająco tortur naoglądałam przy poprzednim przesłuchiwanym. Bellatrix Lestrange. - dodała widząc jego pytającą minę. - Więc to nam wystarczy. Poczekaj teraz w Poczekalni. Musimy się naradzić.
Śmierć zdjęła z jego głowy kask. Severus wstał i wyszedł.

Drzwi się otworzyły. Przeszła przez nie półprzezroczysta postać Mistrza Eliksirów.
- Sev! - krzyknęła jakaś kobieta.
Snape dobrze zna ten głos. W mgnieniu oka odwrócił się i chwycił w ramiona swoją ukochaną.
- Przepraszam, że cię okłamałam. Musiałam. On mi groził. Ja nie chciałam. Ja chciałam żebyś wychowywał naszego syna. Ale on powiedział, że tak będzie lepiej. Przepraszam. Wybacz mi.
- Dobrze, spokojnie. Już dobrze. Ale „on” to znaczy kto?
W tym momencie rozbrzmiał głos. Identyczny do tego, który wywołał go na Salę Przesłuchań. „Po naradzie. Przesłuchiwany Severus Snape odkrył kilka istotnych faktów. Jego sprawa jednak była prosta do rozstrzygnięcia. A więc jednogłośnie stwierdzamy, że Severus Tobias Snape, syn Tobiasa i Eileen Snape'ów trafia do... Krainy Wiecznej Szczęśliwości.” Nastąpiła cisza. Dusza przesłuchiwanego zaczęła świecić.
- Kto?
Wiedzieli, że mają mało czasu.
- Albus Dumbledore.
Dusza Snape zniknęła, a Lily zaczęła płakać.

~*~
Dość dziwna miniaturka. Macie tutaj pokazane odmęty mojej wyobraźni. W taki sposób wyobrażam sobie o się dzieje po śmierci. :P Dziwne, ale prawdziwe. :D
Mamy Snily. Snape został ojcem Harry'ego. Cóż... Końcówka i mnie zaskoczyła. ^^
Ok. Nie zanudzam. Liczę na komentarze!

7 komentarzy:

  1. Dziwna, ale i tak świetna!
    Bardzo mi się podobał, Snily też lubię. Ogólnie okay.
    Mogłabyś szybciej cos dodać? Jestem chora i bardzo mi się nudzi, a twoje miniaturki są świetnym lekarstwem.
    Będzie kiedyś jakieś Fremione?
    Pozdrawiam, i życzę weny Zuza Ł
    P. S. Pierwsza! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie powiem.... dziwne... Dla mnie to wygląda bardziej jak prolog do opowiadania niż miniaturka.... Bo to pojawiają się pytania: czemu Dumbledore kazał jej okłamać, gdzie trafi Lily, a może jakiś pośmiertna historia o ich życiu w Krainie Wiecznej Szczęśliwości?... Może~pomyślisz nad drugą częścią? To było zbyt fajne, aby się zmarnowało!
    Naprawdę jestem mega zachwycona tym, co stworzyłaś ;)
    Pozdrawiam!
    Ruciakowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię Lily :)
    Ale miniaturka super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna miniaturka.
    Cieszę się, że napiszesz McGonagall i Trelawney.
    ~Mary

    OdpowiedzUsuń
  5. Może to o mnie wiesz, a może i nie, ale uwielbiam takie klimaty. Lubię wchodzić w psychologię, ale także we wiarę - duchy, Niebo, Piekło, Śmierć. Uwielbiam to i cieszę się, że u Ciebie znajduje się taka miniaturka.
    Bardzo mi się podoba. Nie wiem co więcej dodać. Pisana Twoim stylem, chociaż nie powiem, cały czas myślę jak ja bym ją napisała... Pewnie wlepiłabym tam wątek przeżyć wewnętrznych, ale u Ciebie wyszło to po prostu... tak sympatycznie. Wiem, dziwne porównanie, że tekst jej sympatyczny, ale naprawdę to jest moja pierwsza myśl o tej miniaturce. :P Lubię to jak piszesz i co piszesz, a to opowiadanie podbiło moje serduszko. :)
    Oby tak dalej!
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Malina.
    http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
    http://pieknie-zlamany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubie pary Lily i Severus ale ta miniaturka jest piękna. Zakończenie wskazuje że to nie jest koniec. Zgadzam się z poprzednimi komentarzami że to byłby świetny prolog do opowiadania i samo prosi się o kontynuacje!!!!
    Mam nadzieję że kiedyś ta miniaturka doczeka się ciągu dalszego.
    Życzę weny
    V.B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię! :)
      Może kiedyś wrócę do tej opowieści, na razie chcę skończyć rozpoczęte historie.
      Pozdrawiam

      Usuń