niedziela, 29 listopada 2015

Historia, która była końcem cz. IV

   Gdy już rozsiedli się na fotelach, Draco podał Harry'emu szklaneczkę z whisky. Potter poprzysiągł sobie, że nie wypije za dużo alkoholu, ponieważ jak każdy Gryfon ma słabą głowę. Malfoy nie miał takiego problemu, nalewał sobie trunek po raz drugi do naczynka.

   - O czym chciałeś porozmawiać? - pada pytanie ze strony wychowanka z domu Godryka.
   - Ja? Przecież ty chciałeś pomówić. - odpowiada rozluźniony Ślizgon.
   - Spytałem, czy chcesz porozmawiać, a ty odpowiedziałeś, że tak.
   Draco zmrużył oczy i zaśmiał się.
   - Rozumiem... - zawiesił głos, znów uzupełnił swoją szklaneczkę. - Nie pijesz?
   - Nie mam ochoty. - Harry odłożył naczynko na stolik.
   Blondyn tylko wzruszył ramionami.
   - Więc... Jak to z tobą jest Potter?
   - A co masz na myśli? - zielonooki grał na zwłokę.
   - Dobrze wiesz! - Znów uzupełniał swoją szklankę. Harry był w szoku. Są tutaj nie długo, a blondyn opróżnił już prawie całą butelkę alkoholu! - Jesteś gejem czy nie? No chyba prościej się już nie da. - popatrzył na niego ironicznie.
   - To długa historia.
   - Ja mam czas. - powiedział, wstając do barku. Wyjął dwie butelki Ognistej, położył ja na stole. - Widzisz? - uśmiechnął się radośnie. - Mów.
   - To jest dość zagmatwane. - Draco tylko uniósł brew i pociągnął z gwinta. Harry'emu przeszło przez myśl, że jeśli tak dalej pójdzie blondyn upije się i nie będzie nic pamiętał. Dobrze dla niego. - Wiesz... - odchylił głowę zamknął oczy i postanowił mówić prawdę, wiedział, że, o ile Miona by go zrozumiała, to Ron nie odzywałby się do niego. - Zawsze uważałem, że homoseksualizm jest chorobą. Zboczeniem. Ale... No nie mogłem. Po treningach, w czasie gry, na rozkładówkach, w gazetach i filmach... To mnie prześladowało. Jeszcze ty na szóstym roku. No ale Dean mnie upewnił. I wtedy...
   - Szekaj! - Harry spojrzał w stronę Draco. Chłopak siedział ze zmarszczonymi brwiami. - Powoli i jesze raz, bo nic nie rosumiem. - Malfoy'owi język się już plątał. Mimochodem Harry zauważył, że Ślizgonowi zostało już tylko pół butelki whisky. Jak?
   - Zawsze uważałem...
   - Tak fiem zboszenie i chorrroba. - powiedział niedbale.- Co dalej? - dodał zaciekawiony.
  - Widziałem ciała mężczyzn. To... No prześladowało mnie! Oni nie powinni być tacy... Tacy... Cholernie przystojni! - oburzył się. - Jakby byli brzydcy, to bym na nich nie spojrzał. A tak to... Na szóstym roku cię śledziłem. To była zabawa. Na początku. - dodał ciszej. - A później już nie umiałem nad tym zapanować. To było silniejsze. - Draco wstał znów do barku. - A później Dean mnie pocałował. To było... dobre. I nie wiem. Coraz rzadziej myślę o dziewczynach. I..
   W tym momencie Harry zrozumiał, że Malfoy jeszcze nie wrócił na swój fotel. Za to stoi za fotelem, na którym siedzi Potter i pochyla się nad nim.
   - Kontuuj. - wymamrotał, a Gryfon poczuł woń alkoholu. Bał się odwrócić twarz.
   - Już skończył... - urwał, gdy poczuł usta swojego rozmówcy na swojej szyi. - Draco? Jesteś pijany. - mówił nerwowo. - Draco. - Ślizgon nic sobie z tego nie robił i dalej całował jego szyję. - Ał! - krzyknął gdy Malfoy go ugryzł.
   (Zakończenie 1. dla homofobów ;])
   W tym momencie Harry obudził się. Na szczęście wszystko było tak, jak wtedy gdy zasnął. Leżał w swoim łóżku w swojej sypialni, w swoim domu w Dolinie Godryka. Obok spała Ginny – jego żona. Ja w pokoju obok płakał jego pierworodny – James. Wszystko było w porządku. Wydał z siebie westchnienie ulgi. Nic nie świadczyło o tym, że to co mu się śniło, było prawdą.
   - Harry, James płacze. - wymamrotała pani Potter.
   - Tak już wstaję. - szepnął.
   Wszedł do pokoiku i utulił po raz piąty swojego syna do snu.
   (Zakończenie 2. dla wielbicieli yaoi :])
   Draco usiadł na łóżku zlany potem. Znowu mu się to śniło. I znowu posłanie było zimne. Po chwili ktoś wyszedł z łazienki i wślizgnął się pod kołdrę.
   - Czemu nie śpisz? - usłyszał mruknięcie Harrey'ego.
   - Śniło mi się, że...
  - Że znów dzięki zaklęciu Salazara bierzemy ślub. - były Gryfon usiadł. - Draco niech to do ciebie dotrze. Jesteśmy małżeństwem od 5 lat. I ten sen jest prawdą!
   - Później mi się śni, że budzisz się w swoim łóżku z Weasly'ówną i idziesz uśpić swojego syna. - powiedział szybko. - Harry roześmiał się. - To nie jest śmieszne. - odparł obrażony blondyn.
   - Jest. - dodał radośnie brunet. Po czym cmoknął w nos swojego męża. - Jestem tylko twój! Niech to do ciebie dotrze!
   - Nie dociera...
   - Od pięciu lat?
  - Tak! - Harry popatrzył na niego z niezrozumieniem. - Nie mogę uwierzyć, że nam się udało! Przecież to nierealne, to... -dalsze wywody zostały uciszone.
  - Oj daj spokój! Jest nam razem dobrze, więc nie zastanawiaj się! To normalne. Z resztą... Nawet jakbyś chciał coś zmienić to nie dasz rady, bo ta klątwa będzie trwać przez wieczność.

   - Wiesz, chyba jednak jakoś przeleję. - uśmiechnął się do niego i przytulił do Harry'ego.

~*~
Dokończyłam. Z bólami ale dałam radę. Jest krótko i nie jest zadowolona. Miałam problemy z pisaniem tej części. Straciłam pierwotną wenę, ale wymyśliłam coś takiego. I znów mam dwa zakończenia. Osobiście wolę 2. ;]
Ocenę zostawiam wam!
Ponadto mam pomysł na Harrmione! Pojawi się prawdopodobnie za tydzień. ;)
Pozdrawiam, kocham, przepraszam!
Slytherinka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz