Edit: Występujące pary: Lily Evans/James Potter | Lily Evans/Severus Snape
Z dedykacją dla Zuzy Ł., która dała propozycję na coś z czasów Huncwotów.
Z dedykacją dla Zuzy Ł., która dała propozycję na coś z czasów Huncwotów.
~*~
- Jestem James.
- A ja Lily.
Chłopiec z roztrzepanymi włosami potrząsnął dłonią
rudej dziewczynki.
- Fajnie, że razem jesteśmy w Gryffindorze. Wiesz...
Lecz dziewczynka nie słuchała go zapatrzona w bruneta,
który siedział teraz na stołku z Tiarą Przydziału na głowie.
Wstrzymała oddech, gdy kapelusz zawiesił głos. Po chwili po
Wielkiej Sali rozniósł się krzyk:
- Slytherin!
Spięta Lily wpatrywała się w Severusa Snape'a, który,
idąc w stronę stołu swojego stołu, rzucił jej krótkie
spojrzenie. Rudowłosa uśmiechnęła się do niego, odwzajemnił to
unosząc kącik ust.
Nic wielkiego. Jednak James Potter zauważył to.
~*~
- Lily, on jest nic nie warty! To zwykły gburowaty
Ślizgon. Zawsze ubiera się na czarno. Nawet włosy i oczy ma pod
kolor! Na dodatek się nie myje! - przekonywał dwunastoletni James.
- Sam jesteś gburem, Potter!
- Musi bronić go dziewczyna!
- Wiesz, Potter, znamy się niecałe dwa lata i od dwóch
lat mówisz o samo. Nie znudziło ci się?
- Ale...
Chłopak powiódł tylko smutnym spojrzeniem za
rudowłosą, która podbiegła radośnie do Snape'a.
~*~
- Hej, Evans! - trzynastoletni James podbiegł do Lily.
- Dziś jest wyjście do Hogsmeade. Może poszłabyś ze mną do
Trzech Mioteł albo Miodowego Królestwa.
Dziewczyna popatrzyła na niego niepewnie.
- Wiesz, Potter. Ja...
- Idziemy, Lily? - znikąd pojawił się, Severus.
- Ale... - zaczął James.
- Co się zacinasz, Potter? - zapytał z kpiną Smape.
- Severusie – zganiła Ślizgona rudowłosa. - Wybacz,
ale już umówiłam się z Severusem -zwróciła się do Jamesa.
- Jasne. Nic się nie stało. Mogłem zapytać
wcześniej. - mówił Potter patrząć w podłogę. - Może następnym
razem, co? - podniósł wzrok, ale nie było już ani Lily, ani
Smarka.
~*~
- I co Smarku? Evans wreszcie przekonała się, że
jesteś zwykłym śmieciem czy dalej poisz ją tym swoimi śmiesznymi
eliksirami? - czternastoletni James uwielbiał denerwować Ślizgonów,
a szczególnie jednego.
- Nie wiesz, co mówisz, półmózgu.
- Czy aby na pewno? - wtrącił Syriusz. - Zgodnie z
logiką, to Rogacz wie, co mówi, a nie ty. I to z prostego powodu.
Ty nie masz nawet połowy mózgu – wytłumaczył.
- Słuchaj, tępaku... - warknął Ślizgon.
- Znowu czepiacie się Severusa? Czy wy nie macie
jeszcze dość? - przerwała mu Lily w połowie zdania.
- Nigdy! - roześmiał się Syriusz.
- Chyba, że wreszcie zrozumiesz, że Smarkerus jest...
- Obraź go jeszcze raz, Potter, a pokażę ci mojego
nowego Upiórgacka! - złapała Snape'a za rękę i odeszła.
- Widziałeś? Trzymała go za rękę... - powiedział
smutny James.
~*~
- Hej Evans. - czternastoletni James usiadł obok Lily
przy stole w Wielkiej Sali. - W tym roku możemy iść na Bal
Bożonarodzeniowy. Może pójdziemy razem? Wiem, że jest wcześnie,
bo to dopiero wrzesień, ale...
- Potter – zaczęła zmieszana Lily. - Wiesz, ja...
Mnie już ktoś zaprosił.
Rogacz spuścił głowę.
- Smark. - wyszeptał cicho.
- Severus. - poprawiła go.
- Rozumiem.
Wyszedł czym prędzej z Wielkiej Sali. Znajdzie
Smarkerusa i pokaże mu kto tu rządzi. Jakiś Ślizgon nie będzie
podrywał Gryfonki.
~*~
- Wiesz, Rogacz, ja to w sumie nie wiem, co ty widzisz w
tej rudej Evansównie – głośno myślał Syriusz. - Przecież jest
ruda. Haha... Ruuuudaaaa -przeciągnął samogłoski, po czym
wybuchnął śmiechem. - Ruda. Jestem przezabawny! Haha... Ruda.
- Łapo nie pomagasz – mruknął Rremus.
- Ale pomyśl – Syriusz radośnie wskoczył na łóżko
Lunatyka i patrząc mu w oczy powiedział - Ona. Jest. RUDA! - dwa
pierwsze mówił powoli jak do dziecka, ostatnie wykrzyknął
radośnie.
- Łapa... - zaczął Lupin ostrożnie.
- No ruda no...
- Syriusz....
- Nie rozumiesz? Ruda!
- Black.
- R U D A - przeliterował. - A co rude, to wredne.
Słuchaj się James starszego i przystojniejszego... - gdy odwrócił
się w stronę Jamesa, zobaczył Lily w drzwiach.
- O kim to było Black? - w głosie można było wyczuć
wściekłe nutki.
- Ooo.... Andromedzie! - wykrzyknął Syriusz. - Bo ten.
Ona się farbnęła. No właśnie! Farbnęła się w wakacje! -
dokończył dumny, że wymyślił wymówkę.
- Po pierwsze, nie „farbnęła” tylko przefarbowała
włosy. Po drugie, nie wierzę ci za knuta, Black. Po trzecie,
Slughorn woła Blacka i Lupina.
- Jeśli nauczyciel wzywa musimy iść. Chodź, Remi.
Lupin zarumienił się delikatnie na zdrobnienie
Syriusza. Gdy drzwi kliknęły, James odważył się przewrócić na
plecy. Westchnął ciężko.
- Stało się coś? - usłyszał cichy głos Lily.
- Co ty tu jeszcze robisz?! - poderwał się szybko,
niestety ześlizgując się z łóżka.
Dziewczyna roześmiała się, a on fuknął.
- Smark kazał ci przyjść i mnie dręczyć? Jeśli tak
to możesz iść. - powiedział i ponownie położył się się na
brzuchu, chowając twarz w poduszkach.
Lily była jedyną dziewczyną, której w jednej chwili
chciał powiedzieć, że ją kocha, a następnie powiedzieć, że
jest idiotką. Albo w odwrotnej kolejności.
- Severus nie wie, że tu jestem.
- A to dziwne – wtrącił wrednie, unosząc głowę. -
myślałem, że od czasu balu wasze ręce są zlepione czy coś.
- Nie bądź złośliwy...
- Jak mam nie być złośliwy? Robię wszystko, byś
zwróciła na mnie swoją uwagę! A ty co?
- Może gdybyś nie obrażał mojego najlepszego
przyjaciela...
- Przyjaciela?! Od kiedy Ślizgon jest najlepszym
przyjacielem Gryfonki? Poza tym serio nie masz dość czerni przy
nim?
- Nie będę z tobą o tym rozmawiać – odpowiedziała
i wyszła.
- Jasne idź do swojego Smarkerusa, niech... - urwał,
gdy zobaczył, że Lily nie ma w pomieszczeniu.
~*~
- Lily, porozmawiajmy spokojnie. Proszę – dodał
błagalnie piętnastoletni James. - Jesteśmy na neutralnym gruncie.
Proszę tylko o pięć minut rozmowy.
- No.. Dobrze – zgodziła się z wahaniem.
- Świetnie. Wiesz, ja... Ja chciałbym cię przeprosić,
za moje wszystkie głupie odzywki do ciebie.
- Dobrze zaczynasz, Potter. - zaśmiała się krótko.
Rogacz też uniósł kącik ust.
- Przepraszam.
- Wybaczam. I... też przepraszam. Nie raz trochę
przeholowałam z wyzwiskami.
- Wybaczam. I dziękuje. Że wybaczyłaś – dodał
widząc nieme pytanie.
- Czyli wszystko między nami ok?
- Ok.
- A Severus.
- On jest inną bajką. Czarną bajką.
- Ale...
- Lily proszę, nie rozmawiajmy o nim. Nie chcę
rozmawiać o czerni.
- Wiesz, James myślałam, że się zmieniłeś...
- Oczywiście, ale...
- Ale Severus jest dla mnie ważny. Pogódź się z tym.
- odwróciła się i zaczęła odchodzić.
- Jak ktoś taki jak on może być ważniejszy ode mnie.
- mruknął do siebie. - Pamiętaj Lily, że ja zawsze zamienię w
twoim życiu czerń na róż! - wykrzyknął za nią.
~*~
- Hej, Lily! Zaczekaj!
- Stało się coś?
- Nie, spokojnie. Dziś są Walentynki. I... Proszę, to
dla ciebie.
Zarumieniona Lily dostała bukiet różowych tulipanów.
- Dziękuję. Są śliczne.
- Ty jesteś śliczna. - uśmiechnął się do niej
czarująco.
- Skończyłeś się błaźnić, Potter? - przerwał im
ostry głos przepełniony złośliwością.
- Severusie. - upomniała go Evans.
- Nieważne, Lils. Proszę. - wręczył jej czarną
różę.
- Och! Sev... - lekko wzruszona przyjęła prezent.
James też wiedział o co chodzi. Taki kwiat jest
dowodem szczerej i wiecznej miłości do obdarowanego. To bardzo
silna magia. Ale też dowód, że Smark nie odpuści.
- Zawsze zamienię czerń na róż. - powiedział cicho.
- Jeszcze tu jesteś? - zapytał wrednie Snape.
- Już odchodzę.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia z Wielkiej Sali i
nie robienia z siebie większego głupka. Widział te współczujące
spojrzenia Gryfonów.
~*~
„Szlama nie musi mnie bronić.” Te
słowa przez długi czas rozbrzmiewały w uszach szesnastoletniego
Jamesa. Jak Snape mógł tak nazwać Lily? Przecież, tylko ona
chciała z nim rozmawiać! A teraz nawet ona się odwróci, przecież
już mu rzuciła tę różę pod nogi. Zaraz! No tak! Ona się
odwróci od Smarka, a wtedy on wkroczy do akcji! Lily wreszcie
zrozumie, że to na niego powinna zwrócić uwagę, a nie na Smarka!
Zgodnie z przewidywaniami. Po tym jak przeprosił Lily,
pogadał z chłopakami, by się jej nie czepiali i pocieszał po tym
odzianym w czerń idiocie, dziewczyna spojrzała na niego przychylnym
okiem. Do końca piątego roku zostali nawet przyjaciółmi.
- Wiesz, Lily, jak chcesz możesz przyjechać do mnie na
wakacje. - powiedział James, gdy pewnego dnia Evans razem z
Huncwotami siedziała na błoniach.
Lunatyk i dziewczyna wertowali książki. Syriusz był
zajęty sprawianiem, by wszystkie dziewczyny w okolicy były
zarumienione; do jednej mrugnął, drugiej posłał całusa. James
bawił się zniczem, a Peter piszczał i klaskał za każdym razem,
gdy wykonał trudniejszy chwyt.
- Po co?
- No wiesz... Nie daleko ciebie mieszka... Ślizgon w
Czerni.
Llily podniosła głowę, do tej pory Potter nie
wspominał o Severusie. Pozostali Huncwoci też oderwali się od
swoich zajęć.
- I co z tego? - zapytała z pozoru obojętnie.
-Jesteście pokłóceni, pomyślałem, że nie będziesz
chciała go ogladać.
-Może masz racje... - zastanawiała się. - Ale czy
twoi rodzice będą mieli nic przeciwko. W końcu zapraszasz
dziewczynę na wakcaje.
- Jesteś jego dziewczyną? - swe zdziwienie okazał
Black.
- Nie.
- To dobrze, bo myślałem, że przeoczyłem tak ważny
dla Jamesa okres w życiu. - wyszczerzył się. - A tak to się nie
martw. Jego starzy mają wypasioną chałupę, miejsca nie zabraknie.
Poza tym ja, Remi i Peter też jedziemy. Powiemy, że należysz do
Huncwotów. - mrugnął.
- To już chyba wolę być dziewczyną, któregoś z
was, niż jedną z was.
- Teraz to nas obraziłaś. Chłopaki wychodzimy. -
Black uniósł wysoko nos.
Wszyscy roześmiali się.
- Ale na poważnie, co o tym myślisz?
- Daj mi trochę czasu. Napiszę do rodziców, prześpię
się z tym...
- O pokój się martw...
- Dlaczego? - spytała Lily.
- Właśnie dlaczego? - poparł Syriusz, przeczuwał, że
James chce wykorzystać jego pokój, bo jest najbliżej sypialni
Rogacza.
- Jakby co damy ci pokój Syriusza.
- Po Blacku, to... - niestety dziewczyna nie dokończyła,
bo przerwał jej krzyk.
- Jak mój pokój?!
- Normalnie. Lily weźmie twój pokój, bo to jeden z
większych.
- A ja gdzie będę spał?
- Zmontujemy ci jakąś budę, czy coś.
Syriusz udał wzruszenie. Prawą dłoń położył na
sercu, lewą na ramieniu Pottera.
- James... To... Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Tylko jesteś w stanie zabrać mi pokój, by zamieszkała w nim
dziewczyna, w której się podkochujesz, a która cię olewa, i w
zamian zaproponować mi jakąś zakichaną budę dla psa, która, z
racji, że chcesz ją zrobić własnoręcznie, rozpadnie się, gdy
tknę ją palcem.
- Nie ma za za, Syriuszu. Od czego są przyjaciele? -
powiedział patrząc w oczy Łapy i kładą swoją dłoń na
ramieniu, gdzie już znajdowała się ręka jego przyjaciela.
- Gorzko. Gorzko. - zaczął cicho skandować Remus,
oparty o pień drzewa z rękami za głową.
Cała piątka wybuchnęła śmiechem.
- A na poważnie, sam powiedziałeś, że moi starzy
mają wypasioną chatę, więc jakiś pokój zawsze się znajdzie,
nie?
- Widzisz, Lily? Geniusz, nie idiota. Przyjaciel, nie
zdrajca. - mówił wskazując Pottera.
~*~
Na szczęście dla Jamesa rodzice Lily, nie mieli nic
przeciwko i pozwolili jej spędzić część wakacji u czarodziejów.
Mogła mieszkać u Potterów przez miesiąc, chyba, że będzie
chciała wrócić wcześniej. Nic się takiego nie stało. Więc
prawie cały miesiąc spędzili we dwoje. Peter przyjeżdża zawsze w
przedostatni tydzień, a Remus na drugi miesiąc. Syriusz mieszkający
na stałe z Potterami, był zajęty uganianiem się za
dwudziestoletnią kuzynką Jamesa.
Było jeszcze coś, o czym Rogacz nie powiedział na
razie przyjaciołom. Mianowicie Lily przyznała, że nie jest jej
obojętny! Od tego czasu James robił wszystko, by dziewczyna
uwierzyła, że on szczerze ja kocha.
~*~
- Lils, przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Mogę
tak, w kółko tylko błagam wybacz mi – mówił Snaope.
- Seve...
- Skoczyłeś cię błaźnić, Snape? - powtórzył
pytanie, które Ślizgon zadał mu kilka miesięcy wcześniej.
- James. - zbeształa go Evans.
- Nie mów, że mu wybaczysz.
- To mój najlepszy przyjaciel. Brakuje mi go.
- Nie mam zamiaru na to patrzeć – powiedział lekko
zdenerwowany. - Pamiętaj tylko, że zawsze będę gotowy, by
zamienić czerń na róż w twoim życiu - dodał cicho i odszedł w
stronę Hogwartu.
- Lily – Severus chciał zwrócić uwagę dziewczyny
na siebie. - Wybaczysz mi?
- Oczywiście Severusie, przecież jesteśmy
przyjaciółmi. - rzuciła mu się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę – mówił
przyciągając ją bardziej do siebie.
-Tęskniłam za tobą.
Wszystkiemu z oddali przyglądał się Gryfon z ciemnymi
roztrzepanymi włosami i okularami na nosie. Myślał, że dziewczyna
jednak będzie rozsądna, ale pewną cząstką siebie nawet ją
rozumiał. W końcu on też wiele potrafi wybaczyć swoim
przyjaciołom.
~*~
- I jak randka? - zapytał Syriusz Jamesa wchodzącego
do dormitorium.
- Nie wiem.
- Jak to? - wtrącił Remus.
- Przyprowadziła Snape'a.
- Zaraz na waszą randkę zabrała Smarka? - zapytał
zdziwiony Łapa. - A ty mnie nie chciałeś wziąć – powiedział z
wyrzutem.
Potter nie mógł powstrzymać uśmiechu, Black zawsze
wiedział, jak go rozbawić.
- I co teraz?
- Siedzą sobie w Trzech Miotłach i rozmawiają co
robili w wakacje, ponieważ nie mieli kontaktu chcą to nadrobić! -
prychnął na koniec wypowiedzi Rogacz.
- Może daj jej wybrać.
- Ona mnie nie wybierze.
- Na pewno?
- Nie wybierze mnie tylko dla tego, że to ja będę
kazał jej wybrać.
~*~
- Lily jest zbliża się koniec szkoły. Chciałbym
przejść do dalszego jako dorosły człowiek. - kleknął przed nią
i wyciągnął pudełeczko.
Evana wstrzymała oddech. Na tle łąki za nimi
wyglądała jak nimfa. Specjalnie wybrał jakąś polankę w
Zakazanym Lesie, żeby Snape się to nie pojawił. Niestety jak
wilkołaka z gaju wywołał Smarka.
- Lily zanim się zgodzisz. Wiedz, że zawsze cię
kochałem. Przepraszałem się już wiele razy za incydent na szóstym
roku. I będę przepraszał do końca życia. Tylko błagam wróć do
mnie. Ja...
- Co ty możesz jej dać?! - wściekły James wstał i
podszedł do Snape'a.
- Wszystko, co ty.
- Chłopcy, proszę nie kłóćcie się. Ja...
Obaj patrzyli na nią z nadzieją i niepokojem.
- Zawsze będę przy tobie. Zrobię wszystko, żebyś
była bezpieczna - wyszeptał Ślizgon.
- Będę obok, by zamienić czerń na róż – dodał
szeptem Gryfon.
Lily westchnęła ciężko, nie chciała ranić żadnego
z nich. Obaj byli dla niej ważni, ale to jeden z nich zajmował
szczególne miejsce w jej sercu i życiu.
- James...
W spojrzeniu chłopaka była taka radość, że w oczach
Evans pojawiły się łzy. Złapała go za rękę. Kątem oka
zobaczyła jak Severus odchodzi. Była pewna swojego wyboru.
-Ja lubię czerń. - powiedziała na tyle głośno, by
Ślizgon też ją usłyszał.
Snape w mgnieniu oka porwał Lily w ramiona. Radosny
śmiech rozniósł po polance. A Potter stał tylko i patrzył na
nich pustym wzrokiem. Jego różowe okulary spadły, a świat pokryła czerń.
~*~
Długo pisałam tą miniaturkę. Ciągle coś
zmieniałam, przeinaczałam. Dziś była kolejna noc, której nie
przespałam myśląc o tej miniaturce. I już od 5:30 mam włączonego
laptopa i jeszcze raz poprawiam. Efekt końcowy macie przed sobą.
Mam nadzieję, że nie jest źle. Mamy szczęśliwe Snily i smutne
Jily.
Chciałam ukazać Jamesa jako takiego trochę miękkiego
chłopaka, który dla dziewczyny zrobi wszystko. Takiego trochę
romantyka. I chciałam by para do końca nie była jasna. Mam
nadzieję, że mi się udało? Była choć jedna osoba, która
myślała, że to szczęśliwe Jily?
Pozdrawiam,
Slytherinka.
Okey, ja się złapałam. Myślałam, że to Jily ze szczęśliwym zakończeniem. Nie lubię Snily, chyba, że smutne, ale to przyjemnie się czytało. Miniaturka - oczywiście - mi się podoba, uwielbiam w ten sposób pokazane sceny...
OdpowiedzUsuńNajbardziej do gustu przypadł mi Syriusz.
- Zaraz, na waszą randkę zabrała Smarka? - zapytał zdziwiony Łapa. - A ty mnie nie chciałeś wziąć – powiedział z wyrzutem.
Moje ulubiona część :P
Przy okazji chciałabym Cię zaprosić na prolog mojej nowej historii http://dwadziescia-lat-przed.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny.
Cieszę się, że ci się podoba. :)
UsuńZ przyjemnością przeczytam. :)
Hej :) Bardzo fajna miniaturka, mimo że nie lubię pairingu Snily ;)
OdpowiedzUsuńTak jak osoba wyżej spodziewałam się, że będzie szczęśliwe zakończenie i, że James i Lily będą razem, ale się pomyliłam :P
Pozdrawiam ^^
P.S. W najbliższym czasie postaram się przeczytać inne miniaturki, ponieważ ta mi się spodobała i myślę, że wcześniejsze również są fajne ;D
Dziękuję bardzo. :)
UsuńOk... Też myślałam, że będzie szczęśliwe zakonczenie... Złamałaś mi serce :'( Jily to jeden z moich ukochanych parringów... Chyba dlatego jest mi aż tak smutno :'( A napiszesz jakieś jily ze szczęśliwym zakończeniem?
OdpowiedzUsuńBal Bożonarodzeniowy nie był organizowany co roku. W 1994 i jeszcze przed rodzicami Harry'ego. Mógł ją zaprosić na imprezę u Slughorna ;)
OdpowiedzUsuń