niedziela, 14 sierpnia 2016

Czerń

Edit: Występujące pary: Lily Evans/James Potter | Lily Evans/Severus Snape
Z dedykacją dla Zuzy Ł., która dała propozycję na coś z czasów Huncwotów.

~*~
- Jestem James.
- A ja Lily.
Chłopiec z roztrzepanymi włosami potrząsnął dłonią rudej dziewczynki.
- Fajnie, że razem jesteśmy w Gryffindorze. Wiesz...
Lecz dziewczynka nie słuchała go zapatrzona w bruneta, który siedział teraz na stołku z Tiarą Przydziału na głowie. Wstrzymała oddech, gdy kapelusz zawiesił głos. Po chwili po Wielkiej Sali rozniósł się krzyk:
- Slytherin!
Spięta Lily wpatrywała się w Severusa Snape'a, który, idąc w stronę stołu swojego stołu, rzucił jej krótkie spojrzenie. Rudowłosa uśmiechnęła się do niego, odwzajemnił to unosząc kącik ust.
Nic wielkiego. Jednak James Potter zauważył to.

~*~
- Lily, on jest nic nie warty! To zwykły gburowaty Ślizgon. Zawsze ubiera się na czarno. Nawet włosy i oczy ma pod kolor! Na dodatek się nie myje! - przekonywał dwunastoletni James.
- Sam jesteś gburem, Potter!
- Musi bronić go dziewczyna!
- Wiesz, Potter, znamy się niecałe dwa lata i od dwóch lat mówisz o samo. Nie znudziło ci się?
- Ale...
Chłopak powiódł tylko smutnym spojrzeniem za rudowłosą, która podbiegła radośnie do Snape'a.

~*~
- Hej, Evans! - trzynastoletni James podbiegł do Lily. - Dziś jest wyjście do Hogsmeade. Może poszłabyś ze mną do Trzech Mioteł albo Miodowego Królestwa.
Dziewczyna popatrzyła na niego niepewnie.
- Wiesz, Potter. Ja...
- Idziemy, Lily? - znikąd pojawił się, Severus.
- Ale... - zaczął James.
- Co się zacinasz, Potter? - zapytał z kpiną Smape.
- Severusie – zganiła Ślizgona rudowłosa. - Wybacz, ale już umówiłam się z Severusem -zwróciła się do Jamesa.
- Jasne. Nic się nie stało. Mogłem zapytać wcześniej. - mówił Potter patrząć w podłogę. - Może następnym razem, co? - podniósł wzrok, ale nie było już ani Lily, ani Smarka.

~*~
- I co Smarku? Evans wreszcie przekonała się, że jesteś zwykłym śmieciem czy dalej poisz ją tym swoimi śmiesznymi eliksirami? - czternastoletni James uwielbiał denerwować Ślizgonów, a szczególnie jednego.
- Nie wiesz, co mówisz, półmózgu.
- Czy aby na pewno? - wtrącił Syriusz. - Zgodnie z logiką, to Rogacz wie, co mówi, a nie ty. I to z prostego powodu. Ty nie masz nawet połowy mózgu – wytłumaczył.
- Słuchaj, tępaku... - warknął Ślizgon.
- Znowu czepiacie się Severusa? Czy wy nie macie jeszcze dość? - przerwała mu Lily w połowie zdania.
- Nigdy! - roześmiał się Syriusz.
- Chyba, że wreszcie zrozumiesz, że Smarkerus jest...
- Obraź go jeszcze raz, Potter, a pokażę ci mojego nowego Upiórgacka! - złapała Snape'a za rękę i odeszła.
- Widziałeś? Trzymała go za rękę... - powiedział smutny James.

~*~
- Hej Evans. - czternastoletni James usiadł obok Lily przy stole w Wielkiej Sali. - W tym roku możemy iść na Bal Bożonarodzeniowy. Może pójdziemy razem? Wiem, że jest wcześnie, bo to dopiero wrzesień, ale...
- Potter – zaczęła zmieszana Lily. - Wiesz, ja... Mnie już ktoś zaprosił.
Rogacz spuścił głowę.
- Smark. - wyszeptał cicho.
- Severus. - poprawiła go.
- Rozumiem.
Wyszedł czym prędzej z Wielkiej Sali. Znajdzie Smarkerusa i pokaże mu kto tu rządzi. Jakiś Ślizgon nie będzie podrywał Gryfonki.

~*~
- Wiesz, Rogacz, ja to w sumie nie wiem, co ty widzisz w tej rudej Evansównie – głośno myślał Syriusz. - Przecież jest ruda. Haha... Ruuuudaaaa -przeciągnął samogłoski, po czym wybuchnął śmiechem. - Ruda. Jestem przezabawny! Haha... Ruda.
- Łapo nie pomagasz – mruknął Rremus.
- Ale pomyśl – Syriusz radośnie wskoczył na łóżko Lunatyka i patrząc mu w oczy powiedział - Ona. Jest. RUDA! - dwa pierwsze mówił powoli jak do dziecka, ostatnie wykrzyknął radośnie.
- Łapa... - zaczął Lupin ostrożnie.
- No ruda no...
- Syriusz....
- Nie rozumiesz? Ruda!
- Black.
- R U D A - przeliterował. - A co rude, to wredne. Słuchaj się James starszego i przystojniejszego... - gdy odwrócił się w stronę Jamesa, zobaczył Lily w drzwiach.
- O kim to było Black? - w głosie można było wyczuć wściekłe nutki.
- Ooo.... Andromedzie! - wykrzyknął Syriusz. - Bo ten. Ona się farbnęła. No właśnie! Farbnęła się w wakacje! - dokończył dumny, że wymyślił wymówkę.
- Po pierwsze, nie „farbnęła” tylko przefarbowała włosy. Po drugie, nie wierzę ci za knuta, Black. Po trzecie, Slughorn woła Blacka i Lupina.
- Jeśli nauczyciel wzywa musimy iść. Chodź, Remi.
Lupin zarumienił się delikatnie na zdrobnienie Syriusza. Gdy drzwi kliknęły, James odważył się przewrócić na plecy. Westchnął ciężko.
- Stało się coś? - usłyszał cichy głos Lily.
- Co ty tu jeszcze robisz?! - poderwał się szybko, niestety ześlizgując się z łóżka.
Dziewczyna roześmiała się, a on fuknął.
- Smark kazał ci przyjść i mnie dręczyć? Jeśli tak to możesz iść. - powiedział i ponownie położył się się na brzuchu, chowając twarz w poduszkach.
Lily była jedyną dziewczyną, której w jednej chwili chciał powiedzieć, że ją kocha, a następnie powiedzieć, że jest idiotką. Albo w odwrotnej kolejności.
- Severus nie wie, że tu jestem.
- A to dziwne – wtrącił wrednie, unosząc głowę. - myślałem, że od czasu balu wasze ręce są zlepione czy coś.
- Nie bądź złośliwy...
- Jak mam nie być złośliwy? Robię wszystko, byś zwróciła na mnie swoją uwagę! A ty co?
- Może gdybyś nie obrażał mojego najlepszego przyjaciela...
- Przyjaciela?! Od kiedy Ślizgon jest najlepszym przyjacielem Gryfonki? Poza tym serio nie masz dość czerni przy nim?
- Nie będę z tobą o tym rozmawiać – odpowiedziała i wyszła.
- Jasne idź do swojego Smarkerusa, niech... - urwał, gdy zobaczył, że Lily nie ma w pomieszczeniu.

~*~
- Lily, porozmawiajmy spokojnie. Proszę – dodał błagalnie piętnastoletni James. - Jesteśmy na neutralnym gruncie. Proszę tylko o pięć minut rozmowy.
- No.. Dobrze – zgodziła się z wahaniem.
- Świetnie. Wiesz, ja... Ja chciałbym cię przeprosić, za moje wszystkie głupie odzywki do ciebie.
- Dobrze zaczynasz, Potter. - zaśmiała się krótko.
Rogacz też uniósł kącik ust.
- Przepraszam.
- Wybaczam. I... też przepraszam. Nie raz trochę przeholowałam z wyzwiskami.
- Wybaczam. I dziękuje. Że wybaczyłaś – dodał widząc nieme pytanie.
- Czyli wszystko między nami ok?
- Ok.
- A Severus.
- On jest inną bajką. Czarną bajką.
- Ale...
- Lily proszę, nie rozmawiajmy o nim. Nie chcę rozmawiać o czerni.
- Wiesz, James myślałam, że się zmieniłeś...
- Oczywiście, ale...
- Ale Severus jest dla mnie ważny. Pogódź się z tym. - odwróciła się i zaczęła odchodzić.
- Jak ktoś taki jak on może być ważniejszy ode mnie. - mruknął do siebie. - Pamiętaj Lily, że ja zawsze zamienię w twoim życiu czerń na róż! - wykrzyknął za nią.

~*~
- Hej, Lily! Zaczekaj!
- Stało się coś?
- Nie, spokojnie. Dziś są Walentynki. I... Proszę, to dla ciebie.
Zarumieniona Lily dostała bukiet różowych tulipanów.
- Dziękuję. Są śliczne.
- Ty jesteś śliczna. - uśmiechnął się do niej czarująco.
- Skończyłeś się błaźnić, Potter? - przerwał im ostry głos przepełniony złośliwością.
- Severusie. - upomniała go Evans.
- Nieważne, Lils. Proszę. - wręczył jej czarną różę.
- Och! Sev... - lekko wzruszona przyjęła prezent.
James też wiedział o co chodzi. Taki kwiat jest dowodem szczerej i wiecznej miłości do obdarowanego. To bardzo silna magia. Ale też dowód, że Smark nie odpuści.
- Zawsze zamienię czerń na róż. - powiedział cicho.
- Jeszcze tu jesteś? - zapytał wrednie Snape.
- Już odchodzę.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia z Wielkiej Sali i nie robienia z siebie większego głupka. Widział te współczujące spojrzenia Gryfonów.

~*~
Szlama nie musi mnie bronić.” Te słowa przez długi czas rozbrzmiewały w uszach szesnastoletniego Jamesa. Jak Snape mógł tak nazwać Lily? Przecież, tylko ona chciała z nim rozmawiać! A teraz nawet ona się odwróci, przecież już mu rzuciła tę różę pod nogi. Zaraz! No tak! Ona się odwróci od Smarka, a wtedy on wkroczy do akcji! Lily wreszcie zrozumie, że to na niego powinna zwrócić uwagę, a nie na Smarka!
Zgodnie z przewidywaniami. Po tym jak przeprosił Lily, pogadał z chłopakami, by się jej nie czepiali i pocieszał po tym odzianym w czerń idiocie, dziewczyna spojrzała na niego przychylnym okiem. Do końca piątego roku zostali nawet przyjaciółmi.
- Wiesz, Lily, jak chcesz możesz przyjechać do mnie na wakacje. - powiedział James, gdy pewnego dnia Evans razem z Huncwotami siedziała na błoniach.
Lunatyk i dziewczyna wertowali książki. Syriusz był zajęty sprawianiem, by wszystkie dziewczyny w okolicy były zarumienione; do jednej mrugnął, drugiej posłał całusa. James bawił się zniczem, a Peter piszczał i klaskał za każdym razem, gdy wykonał trudniejszy chwyt.
- Po co?
- No wiesz... Nie daleko ciebie mieszka... Ślizgon w Czerni.
Llily podniosła głowę, do tej pory Potter nie wspominał o Severusie. Pozostali Huncwoci też oderwali się od swoich zajęć.
- I co z tego? - zapytała z pozoru obojętnie.
-Jesteście pokłóceni, pomyślałem, że nie będziesz chciała go ogladać.
-Może masz racje... - zastanawiała się. - Ale czy twoi rodzice będą mieli nic przeciwko. W końcu zapraszasz dziewczynę na wakcaje.
- Jesteś jego dziewczyną? - swe zdziwienie okazał Black.
- Nie.
- To dobrze, bo myślałem, że przeoczyłem tak ważny dla Jamesa okres w życiu. - wyszczerzył się. - A tak to się nie martw. Jego starzy mają wypasioną chałupę, miejsca nie zabraknie. Poza tym ja, Remi i Peter też jedziemy. Powiemy, że należysz do Huncwotów. - mrugnął.
- To już chyba wolę być dziewczyną, któregoś z was, niż jedną z was.
- Teraz to nas obraziłaś. Chłopaki wychodzimy. - Black uniósł wysoko nos.
Wszyscy roześmiali się.
- Ale na poważnie, co o tym myślisz?
- Daj mi trochę czasu. Napiszę do rodziców, prześpię się z tym...
- O pokój się martw...
- Dlaczego? - spytała Lily.
- Właśnie dlaczego? - poparł Syriusz, przeczuwał, że James chce wykorzystać jego pokój, bo jest najbliżej sypialni Rogacza.
- Jakby co damy ci pokój Syriusza.
- Po Blacku, to... - niestety dziewczyna nie dokończyła, bo przerwał jej krzyk.
- Jak mój pokój?!
- Normalnie. Lily weźmie twój pokój, bo to jeden z większych.
- A ja gdzie będę spał?
- Zmontujemy ci jakąś budę, czy coś.
Syriusz udał wzruszenie. Prawą dłoń położył na sercu, lewą na ramieniu Pottera.
- James... To... Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Tylko jesteś w stanie zabrać mi pokój, by zamieszkała w nim dziewczyna, w której się podkochujesz, a która cię olewa, i w zamian zaproponować mi jakąś zakichaną budę dla psa, która, z racji, że chcesz ją zrobić własnoręcznie, rozpadnie się, gdy tknę ją palcem.
- Nie ma za za, Syriuszu. Od czego są przyjaciele? - powiedział patrząc w oczy Łapy i kładą swoją dłoń na ramieniu, gdzie już znajdowała się ręka jego przyjaciela.
- Gorzko. Gorzko. - zaczął cicho skandować Remus, oparty o pień drzewa z rękami za głową.
Cała piątka wybuchnęła śmiechem.
- A na poważnie, sam powiedziałeś, że moi starzy mają wypasioną chatę, więc jakiś pokój zawsze się znajdzie, nie?
- Widzisz, Lily? Geniusz, nie idiota. Przyjaciel, nie zdrajca. - mówił wskazując Pottera.

~*~
Na szczęście dla Jamesa rodzice Lily, nie mieli nic przeciwko i pozwolili jej spędzić część wakacji u czarodziejów. Mogła mieszkać u Potterów przez miesiąc, chyba, że będzie chciała wrócić wcześniej. Nic się takiego nie stało. Więc prawie cały miesiąc spędzili we dwoje. Peter przyjeżdża zawsze w przedostatni tydzień, a Remus na drugi miesiąc. Syriusz mieszkający na stałe z Potterami, był zajęty uganianiem się za dwudziestoletnią kuzynką Jamesa.
Było jeszcze coś, o czym Rogacz nie powiedział na razie przyjaciołom. Mianowicie Lily przyznała, że nie jest jej obojętny! Od tego czasu James robił wszystko, by dziewczyna uwierzyła, że on szczerze ja kocha.

~*~
- Lils, przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Mogę tak, w kółko tylko błagam wybacz mi – mówił Snaope.
- Seve...
- Skoczyłeś cię błaźnić, Snape? - powtórzył pytanie, które Ślizgon zadał mu kilka miesięcy wcześniej.
- James. - zbeształa go Evans.
- Nie mów, że mu wybaczysz.
- To mój najlepszy przyjaciel. Brakuje mi go.
- Nie mam zamiaru na to patrzeć – powiedział lekko zdenerwowany. - Pamiętaj tylko, że zawsze będę gotowy, by zamienić czerń na róż w twoim życiu - dodał cicho i odszedł w stronę Hogwartu.
- Lily – Severus chciał zwrócić uwagę dziewczyny na siebie. - Wybaczysz mi?
- Oczywiście Severusie, przecież jesteśmy przyjaciółmi. - rzuciła mu się na szyję.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę – mówił przyciągając ją bardziej do siebie.
-Tęskniłam za tobą.
Wszystkiemu z oddali przyglądał się Gryfon z ciemnymi roztrzepanymi włosami i okularami na nosie. Myślał, że dziewczyna jednak będzie rozsądna, ale pewną cząstką siebie nawet ją rozumiał. W końcu on też wiele potrafi wybaczyć swoim przyjaciołom.

~*~
- I jak randka? - zapytał Syriusz Jamesa wchodzącego do dormitorium.
- Nie wiem.
- Jak to? - wtrącił Remus.
- Przyprowadziła Snape'a.
- Zaraz na waszą randkę zabrała Smarka? - zapytał zdziwiony Łapa. - A ty mnie nie chciałeś wziąć – powiedział z wyrzutem.
Potter nie mógł powstrzymać uśmiechu, Black zawsze wiedział, jak go rozbawić.
- I co teraz?
- Siedzą sobie w Trzech Miotłach i rozmawiają co robili w wakacje, ponieważ nie mieli kontaktu chcą to nadrobić! - prychnął na koniec wypowiedzi Rogacz.
- Może daj jej wybrać.
- Ona mnie nie wybierze.
- Na pewno?
- Nie wybierze mnie tylko dla tego, że to ja będę kazał jej wybrać.

~*~
- Lily jest zbliża się koniec szkoły. Chciałbym przejść do dalszego jako dorosły człowiek. - kleknął przed nią i wyciągnął pudełeczko.
Evana wstrzymała oddech. Na tle łąki za nimi wyglądała jak nimfa. Specjalnie wybrał jakąś polankę w Zakazanym Lesie, żeby Snape się to nie pojawił. Niestety jak wilkołaka z gaju wywołał Smarka.
- Lily zanim się zgodzisz. Wiedz, że zawsze cię kochałem. Przepraszałem się już wiele razy za incydent na szóstym roku. I będę przepraszał do końca życia. Tylko błagam wróć do mnie. Ja...
- Co ty możesz jej dać?! - wściekły James wstał i podszedł do Snape'a.
- Wszystko, co ty.
- Chłopcy, proszę nie kłóćcie się. Ja...
Obaj patrzyli na nią z nadzieją i niepokojem.
- Zawsze będę przy tobie. Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna - wyszeptał Ślizgon.
- Będę obok, by zamienić czerń na róż – dodał szeptem Gryfon.
Lily westchnęła ciężko, nie chciała ranić żadnego z nich. Obaj byli dla niej ważni, ale to jeden z nich zajmował szczególne miejsce w jej sercu i życiu.
- James...
W spojrzeniu chłopaka była taka radość, że w oczach Evans pojawiły się łzy. Złapała go za rękę. Kątem oka zobaczyła jak Severus odchodzi. Była pewna swojego wyboru.
-Ja lubię czerń. - powiedziała na tyle głośno, by Ślizgon też ją usłyszał.
Snape w mgnieniu oka porwał Lily w ramiona. Radosny śmiech rozniósł po polance. A Potter stał tylko i patrzył na nich pustym wzrokiem. Jego różowe okulary spadły, a świat pokryła czerń.

~*~
Długo pisałam tą miniaturkę. Ciągle coś zmieniałam, przeinaczałam. Dziś była kolejna noc, której nie przespałam myśląc o tej miniaturce. I już od 5:30 mam włączonego laptopa i jeszcze raz poprawiam. Efekt końcowy macie przed sobą. Mam nadzieję, że nie jest źle. Mamy szczęśliwe Snily i smutne Jily.
Chciałam ukazać Jamesa jako takiego trochę miękkiego chłopaka, który dla dziewczyny zrobi wszystko. Takiego trochę romantyka. I chciałam by para do końca nie była jasna. Mam nadzieję, że mi się udało? Była choć jedna osoba, która myślała, że to szczęśliwe Jily?
Pozdrawiam,

Slytherinka.

6 komentarzy:

  1. Okey, ja się złapałam. Myślałam, że to Jily ze szczęśliwym zakończeniem. Nie lubię Snily, chyba, że smutne, ale to przyjemnie się czytało. Miniaturka - oczywiście - mi się podoba, uwielbiam w ten sposób pokazane sceny...
    Najbardziej do gustu przypadł mi Syriusz.
    - Zaraz, na waszą randkę zabrała Smarka? - zapytał zdziwiony Łapa. - A ty mnie nie chciałeś wziąć – powiedział z wyrzutem.
    Moje ulubiona część :P
    Przy okazji chciałabym Cię zaprosić na prolog mojej nowej historii http://dwadziescia-lat-przed.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba. :)
      Z przyjemnością przeczytam. :)

      Usuń
  2. Hej :) Bardzo fajna miniaturka, mimo że nie lubię pairingu Snily ;)
    Tak jak osoba wyżej spodziewałam się, że będzie szczęśliwe zakończenie i, że James i Lily będą razem, ale się pomyliłam :P
    Pozdrawiam ^^
    P.S. W najbliższym czasie postaram się przeczytać inne miniaturki, ponieważ ta mi się spodobała i myślę, że wcześniejsze również są fajne ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok... Też myślałam, że będzie szczęśliwe zakonczenie... Złamałaś mi serce :'( Jily to jeden z moich ukochanych parringów... Chyba dlatego jest mi aż tak smutno :'( A napiszesz jakieś jily ze szczęśliwym zakończeniem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bal Bożonarodzeniowy nie był organizowany co roku. W 1994 i jeszcze przed rodzicami Harry'ego. Mógł ją zaprosić na imprezę u Slughorna ;)

    OdpowiedzUsuń