środa, 18 lutego 2015

Przez błąd kogoś innego

Z dedykacją dla Luny xdd z bloga http://dramione-kochanie-czy-niekochanie.blogspot.com/.

 James Potter myślał o Lily Evans. Była inna niż wszystkie dziewczyny. Na jej piegowatej twarzyczce zawsze gościł uśmiech. Swoje proste rude włosy zawsze wiązała w wysoki kucyk. Kolor jej oczu przypominał mu boisko do Quidditcha, tak samo intensywnie zielone. W szacie z godłem Gryffindoru prezentowała się perfekcyjnie. Nieodłączne książki nosiła w szarej torbie. Miała wiele zalet. Była mądra, sprytna, inteligentna piękna, pomocna, odpowiedzialna, lojalna, odważna... Cóż dużo tego, a to dopiero początek. Dla Rogacza Evans była ideałem. No... Prawie. Miała dwie wady, choć w sumie tego nie można tak nazwać. Och! Chodzi o to, że Lily potrafiła „zgasić” każdą próbę jego podrywu. Raz to naprawdę go upokorzyła...
- Hej, Evans! Czy twój ojciec nie jest czasem złodziejem?
Westchnęła ciężko.
- Nie, a czemu pytasz? - mówi znudzona.
- Bo ukradł wszystkie gwiazdy z nieba i zamknął je w twoich oczach. - mówi z uśmiechem nr 7 i mruga do niej.
- A czy twój nie jest czasem saperem?
James był zbity z tropu.
- Czemu?
- Bo taki mu niewypał wyszedł...

Po jej słowach zapadła cisza. A następnie Lunatyk i Łapa wybuchnęli śmiechem, a za nimi cała reszta. I jeszcze ten Smarkerus - to ta druga sprawa. Zawsze się przy niej pałęta, a ona nic sobie z tego nie robi i patrzy w niego jak w obrazek! Dlaczego? Przecież zawsze pokazuje jej, że ten śmieć jest wart mniej niż głumochłon. Nie rozumiał jej... On chyba nigdy nie zrozumie dziewczyn.
Mimo że była słodka, zawsze miała w sobie taką „zadrę”. Oj tak! Z Lily jest zadziora! Potrafiła walczyć o swoje. A raz jak miała wybitnie zły humor to sama zaczęła kłótnię.
- Uważaj jak łazisz, Potter!
- Evans przecież to TY wpadłaś na MNIE!
- Po prostu przyznaj się, że wielki pan Potter znowu chodzi z głową w chmurach! Nie patrzy, gdzie łazi i wpada na bogu ducha winne osoby! Czy ty kiedykolwiek dorośniesz?! Jesteś zwykłym smarkaczem, który myśli, że świat zawojuje...
- Ej Evans wyluzu... - próbował pomóc Łapa.
- A ty się Black nie wtrącaj! Ciebie nikt o zdanie nie pytał! W sumie to się dobraliście! Jeden idiota większy od drugiego! Tylko Lupina szkoda, bo wydaje się inteligentny. - dokończyła spokojniej.
Dwójka Huncwotów stała wtedy i patrzyła się na nią wielkimi oczami. Bali się ruszyć. Ba! Oni bali się oddychać! Przecież ona teraz jest nie przewidywalna! A Lily skończyła i jakby gdyby nic się nie stało wyszła z Wielkiej Sali. Co było śmieszniejsze, nauczyciele nie wiedzieli jak zareagować! Zwykle spokojna panna Evans nawrzeszczała na połowę grupy rozrabiaków, a później najspokojniej w świecie wyszła. Lunatyk później im to wypominał wiele razy. Po prostu się z nich śmiał.
James jednak znalazł sposób, by się porozumieć z Lily. Było to niedługo po tym, kiedy Smarkerus nazwał Evans „szlamą”. Znalazł ją na mapie. Była na Wieży Astronomicznej. Poszedł tam. Płakała. Postanowił nie udawać macho. Po prostu podszedł, usiadł obok niej i położył na jej ramieniu swoją dłoń. Drgnęła i spojrzała na niego czerwonymi oczami.
- Chcesz się pośmiać? Proszę bardzo nie zależy mi.
- Chcę cię jakoś pocieszyć.
Zaśmiała się gorzko.
- Mój najlepszy przyjaciel właśnie nazwał mnie szlamą. - powiedziała z goryczą. - Jak chcesz mnie pocieszyć?
- Mógłbym cię przytulić, to podobno pomaga, ale jeśli to zrobię, to ty złamiesz nos.
- Nie złamię. - powiedziała cicho.
- Dajesz słowo?
- Mhm. - mruknęła.
James przyciągnął ją delikatnie do siebie. A ona wtuliła się w niego i znów zaczęła płakać, mocząc mu przy okazji szatę. Nie wiedział co ona sobie myśli. Ale zastanawiało go jedno. Dlaczego tak łatwo dała się przekonać do niego teraz, skoro przez ostatnie kilka lat dawały mu jawnie do zrozumienia, że go, delikatnie mówiąc, nie lubi? Na razie nie zaprzątał sobie tym głowy. Siedzieli, on się nie odzywał, a ona szlochała. Rogacz nie potrafił określić jak długo tak siedział. Zatopił się w swoich rozmyślaniach. Ocknął się dopiero, gdy poczuł, że coś jest nie tak. Lily nie szlochała, a jej uściska na jego szyi słabł. Myślał, że zemdlała. Kamień spadł mu z serca, gdy mruknęła coś i znów przywarła do niego. Miał ochotę się zaśmiać. Ona zasnęła! Nie mógł uwierzyć! I co on teraz ma z niż zrobić? Zabrać do Pokoju Wspólnego? Wyśmieją go. Zostawić? Nie wypada...
„Zapłacisz mi za to, Evans.” Myślał niosąc ją do wieży Gryffindoru. Wszyscy, którzy go mijali, patrzyli na niego jakby co najmniej miał drugą głowę. Miał ochotę powiedzieć im, że tak! Ogłuszył Lily, a teraz idzie ją zgwałcić! Merlinie, co za ludzie! Przecież on tylko robi jej przysługę! Dzięki niemu ona nie zachoruje! Eh... Ludzie są dziwni. Jest przed portretem Grubej Damy.
- Och! Młodzieniaszku co ty robisz? Czyżby ta ruda osóbka zemdlała na twój widok? A może ty ją porwałeś?
- Nic jej nie zrobiłem. Zasnęła na wieży i przynoszę ją, by nie zachorowała. Honor i odwaga.
- Och! Tak, tak. Masz honor, że nie zostawiłeś jej tam, gdzie była. I odwagę, że wniesiesz ją na rękach. - dokończyła ruszając zabawnie namalowanymi brwiami.
- Nie. Hasło. Chcę wejść do środka. Honor i odwaga.
- Och! No tak... - odrzekła zmieszana.
Portret otworzył przejście. W środku, jak na złość, było pełno osób. Jest Huncwotem nie pokaże, że go to rusza. Wszedł. Oczy wszystkich momentalnie znalazły się na nim. I zaczęły się pytania.
- Rogacz... Co ty? - Łapa.
- To Evans? - Septymus White, był na ich roku.
- Lily? - Margaret, przyjaciółka dziewczyny.
- Wiedziałem. - mruknął Lunatyk.
James tylko na niego popatrzył. No tak. Remus był bardzo spostrzegawczy. Chyba jako jedyny zauważył, że podrywa Rudą nie dla chwały, tylko dlatego, że coś do niej czuje. Potter widowiskowo wszystkich olał i wszedł do dormitorium chłopaków. Do pokojów dziewczyn by nie wszedł. Położył ją na swoim łóżku i czekał.
Po około dwóch godzinach obudziła się. Popatrzyła zdziwiona wokół. W końcu zobaczyła Pottera, który siedział na krześle obok i patrzył się na nią. Krzyknęła cicho i odsunęła się, spadając z łóżka. James zaśmiał się.
- No Evans nie wiedziałem, że na mój widok mdlejesz. - zażartował.
W jego głosie było... Coś, co jej nie zdenerwowało, wręcz przeciwnie zaśmiała się razem z nim.
- Widzisz Potter jak ty mało o mnie wiesz?
Rogacz zdziwił się. Myślał, że w najlepszym wypadku go zwyzywa i pójdzie, a ona najzwyczajniej w świecie siedzi na podłodze i śmieje się z nim. Ruda podniosła się z podłogi z znów położyła się na łóżku.
- Mam rozumieć, że to twoje leże, tak? - powiedziała wskazując na posłanie.
- Mhm. - mruknął.
Nastała cisza. Po jakimś czasie Lily wybuchnęła śmiechem.
- Dobrze się czujesz?
- Haha... Tak, całkiem dobrze. Haha...
- To o co ci chodzi? - zapytał, a niezrozumienie na jego twarzy wprawiło dziewczynę w jeszcze lepszy humor.
- No pomyśl. Siedzę w męskim dormitorium z jednym z największych kawalarzy i podrywaczy Hogwartu, a on nic nie mówi! Haha...
Chłopak nie wiedział co jej powiedzieć.
- Może dlatego że żadna próba moje podrywu na ciebie nie działa i mam już dosyć ciągłego spławiania? Może po prostu chciałbym ci udowodnić, że potrafię być odpowiedzialny, poważny, uczuciowy? Może chcę ci powiedzieć,że cię ko... - ugryzł się w język. - Wiesz Evans chyba powinnaś już iść.
Wstał, podszedł do drzwi i otworzył je. Popatrzyła na niego jak na wariata. Właśnie zrozumiała, dlaczego zachowywał się tak a nie inaczej. On się po prostu zauroczył!
- Oj James. Wyluzuj. Nie powiem nikomu, że się zauroczyłeś.
Chłopak poczerwieniał ze złości. Zatrzasnął drzwi i podszedł do niej.
- Lily, czy ty nie rozumiesz, że ja się nie ZAUROCZYŁEM, tylko ZAKOCHAŁEM?! To jest różnica!
- Mylisz...
- Co mylę?! Zakochanie i zauroczenie? Proszę cie nie bądź śmieszna! Wiem co czuję teraz. Wiem co czułem, gdy zasnęłaś mi w ramionach. Wiem co czułem, gdy płakałaś. Gdy się śmiałaś. Gdy prowadzałaś się z tym Wycierusem! Zawsze chciałem być na jego miejscu! A ty mi nigdy nie pozwoliłaś się nawet do siebie zbliżyć! Co tam zbliżyć. Porozmawiać ze mną nie chciałaś! Wiesz jak się czułem?! Nie wiesz. - powiedział już spokojniej. - Nigdy nie zrozumiesz. - wyszeptał.
Odszedł od niej, wziął miotłę i wyszedł. W Pokoju Wspólnym wszyscy się patrzyli na niego zdziwieni. No tak. Nie wyciszył dormitorium. Zaraz będą ploty. „Zajebiście.” pomyślał kulturalnie.
Latał do późnego wieczora, a gdy wracał złapał go Filch i wlepił szlaban. Był bardzo szczęśliwy. Gdy wrócił, rzucił byle jak miotłę i usiadł przed kominkiem. Zamknął oczy i myślał. Wiedział, że jeszcze czeka go kilka kilka trudnych rzeczy. Pierwsza to rozmowa z chłopakami, już się boi. Druga to przeżycie następnych dni, wszyscy będą mu współczuć, bo ma złamane serce. A trzecia jest chyba najgorsza – Evans na pewno pogodzi się z Wycierusem i będą się z niego nabijać. W końcu odstąpił od tych pesymistycznych myśli i przeszedł do tego świata, który uwielbiał. Wyobrażał sobie wspólnie życie z Lily. Nie wiedział, kiedy do Pokoju Wspólnego wszedł obiekt jego rozmyślań.
- Możemy pogadać? - zapytała niepewnie, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Lekko drgnął.
- Jeśli znów chcesz mi tłumaczyć, że mylę zakochanie z zauroczeniem to, wybacz, ale nie. - odpowiedział, nie otwierając oczu.
Usiadła obok niego.
- James... Ja nie uważam, że ty nie wiesz co czujesz. Ja po prostu...
- Co ty po prostu? Hm? Mało ci tego co już przeszedłem? Jeszcze chcesz się pośmiać? Proszę bardzo! Mi już na tym nie zależy! Wytrzymam to.
- Spokojnie. Ja chcę ci tylko wytłumaczyć, dlaczego byłam taka... Niemiła w stosunku do ciebie.
- Niemiła? - zaśmiał się. - Ty byłaś wredna.
- Ok. Dlaczego byłam wredna. Pasuje? - warknęła jak na lwicę przystało.
- Mhm.
- Ja... Uch. Myślałam, że ty chcesz mnie poderwać i zostawić jak wszystkie inne. Nie wiedziałam, że ty mnie...
- Kochasz. To chciałaś powiedzieć?
- Tak. Dokładnie.
- A ty? Czujesz coś do mnie?
- Ym... Podobasz mi się. Jak wszystkim dziewczynom.
Prychnął.
- Wiesz... Ja idę spać. Branoc, Evans.
Odszedł. Westchnęła ciężko.
- Też cię kocham, James.
- Co powiedziałaś? - prawie krzyknął jej przy uchu.
- Aaa! - podskoczyła.
- Przecież miałeś iść!
- Tak, ale westchnęłaś i bałem się, że umierasz, więc wróciłem. A teraz powtórz.
- Nie.
- Ok. To zrobimy tak. Ja ci powiem co czuję, a ty mi odpowiesz. - powiedział z radosnym błyskiem w oku. - Kocham cię, Lily.
Zarumieniła się.
- Też cię kocham, James.
Uśmiechnął się radośnie i pocałował ją.
- Teraz jesteś moją dziewczyną. - powiedział ruszając zabawnie brwiami.
Zaśmiała się. Pokiwała zrezygnowana głową.
- Dobranoc.
- Kolorowych!
Lily weszła na górę. A James odtańczył swój taniec radości. I pobiegł do swojego dormitorium. Otworzył drzwi i krzyknął:
- Dzięki chłopaki!
- Nie ma sprawy, ale wisisz nam przysługę. - powiedzieli razem Remus i Syriusz, w pokoju nie było Petera.
- Wiem. Wiem. - machnął lekceważąco ręką.
- Ok skoro tak, to my ci coś powiemy, a ty się od nas nie odwrócisz ok? - powiedział Lunatyk.
- Mhm. - powiedział mrużąc oczy.
- Jesteśmy razem! - wykrzyknął radośnie Łapa.
- Nareszcie! Już myślałem, że dłużej będę musiał udawać, że nic nie widzę.
- Co?
- No chłopaki. Jeśli zasuniecie zasłony to was nie widać, ale dalej słychać! - zaśmiał się na widok czerwonej twarzy Lupina. - Na przyszłość polecam Silencio. - i wybuchnął śmiechem.
Black rzucił w niego poduszką, na której trzymał głowę. Rogacz złapał ją i położył na swoim łóżku.
- Poważnie, chłopaki dzięki. - dodał na końcu.
- To co? Jesteście razem? - pyta Syriusz.
- Noo...
- Takiemu to dobrze, nie Luniak?
- Taaa... - Remus jeszcze był czerwony.
- Nic nie musi robić. Przyjaciele mu wszystko załatwią. - nagle Łapa wybuchnął śmiechem.
Pozostała dwójka popatrzyła na niego z szokiem. Gdy się uspokoił przemówił:
-Jak będziesz chciał mieć dziecko, to na nas nie licz! Jesteś homo, więc zostaje ci tylko Glizdek!
Lupin wybuchnął śmiechem, a James rzucił w Blacka poduszką.
- Wiecie co? Idę spać mam was dosyć.
Odwrócił się i tuż przed zaśnięciem usłyszał tylko.
- Tak się odwdzięcza.
Mimo wielu przeciwności James i Lily byli razem. Razem czuli się szczęśliwi. Evans nie pogodziła się ze Snape'em. A po kilku miesiącach wzięli ślub. Ruda urodziła ich syna, którego nazwali Harry James Potter. Byli by dobrymi rodzicami. Niestety Voldemort pokrzyżował ich plany i jednym, niezbyt skomplikowanym zaklęciem zabrał życie z ich ciał.

~*~
Napisałam taką krótką (ponad 3 i pół kartki) opowieść o rodzicach Harry'ego. Początkowo miała to być część serii, która pisałam, ale nie mogę dokończyć reszty. Tytuł miał być „Historia, która był banalna”, ale wyszło jak wyszło. Jest tutaj kanonicznie.
Miniaturki mojej niedoszłej serii będę powoli kończyć i dodawać w różnej kolejności. W serii jest kilka opowiastek z miłością męsko-męską. Więc ostrzegam! :]


Jeśli w komentarzach pojawią się pary napisze każdą. Cały czas pracuję nad Snape'em i Filchem. (ale poważnie ten pomysł jest zaje... na prawdę ciekawy xD)

Czekam na komentarze.

6 komentarzy:

  1. Naprawdę fajna miniaturka. Dopiero ostatnio trafiłam na Twojego bloga ale trzeba przyznać, że masz talent. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracuj, pracuj. Już nie mogę się doczekać Filcha i Snape'a. Na pewno będzie naprawdę ciekawa. :D
    ~Mary

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie Cię kocham <3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję !!! :* Miniaturka jest bajeczna! <3 Mogłabym ją czytać dniami i nocami <3
    Pozdrawiam i dziękuję :*
    Luna xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne!!!! Naprawdę genialnie ci wyszła ta miniaturka!!!! Już dawno nie czytałam nic tak wspaniałego (chyba, że twoje ostatnie Fremione)
    Jest szansa na Freda i Hermione ze szczęśliwym zakończeniem???
    Pozdrawiam, Zuza Ł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szansa jest. Miniaturka jest rozpoczęta, ale nie wiem kiedy ją skończę. :/
      Również pozdrawiam

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o wątek Jamesa i Lily to spodobał mi się bardzo, a to bardzo! Jestem wręcz zauroczona tym. :) No i ogromny plus za to, że ukazałaś Pottera takiego, jakiego sobie wyobrażałam. Taki głupek, ale mimo wszystko potrafi być poważny. :3
    Fajnie, że wplotłaś Syrusa (przecież ja kocham Łapę i Luniaczka, a tym bardziej jak są razem!), ale nie podoba mi się takie zbyt łatwe oznajmienie o tym, że są razem. Może i jest okej, ale coś mi w tym nie gra. :(
    Marudzę, marudzę, ale ucieszyłam się, że wstawiłaś Syriusza i Łapę. ^^ No i przecież podoba mi się, więc taki detal mogę ominąć.
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Malina.
    http://opowiadania-harrypotter.blogspot.com/
    http://pieknie-zlamany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń