poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Ona jest jak Sherry

Ona jest jak Sherry. Jej włosy, zanim stały się siwe, były koloru tego alkoholu. Piękne, długie, grube, proste, brązowe włosy. Zawsze rozpuszczone. Wiele razy zastanawiałam się jak to by było, zanurzyć w nich ręce. Teraz, gdy jest starsza jej włosy stały się rzadsze, siwe. Spina je w koka, z którego nie wychodzi nawet jeden piękny lok.

Ona jest jak Sherry. Jej oczy miały kolor tak bardzo podobny do włosów. Brązowe. Mogłabym się w nich zatopić na wieczność. Takie ciepłe. Tyle w nich emocji kiedyś było. Teraz rzadko widać w nich te wesołe iskierki, które kiedyś gościły często. Teraz, choć jej oczy dalej są ciepłe, to najczęściej widzę w nich stanowczość, kiedy ze mną rozmawia.
Ona jest jak Sherry. Jej usta zaciśnięte w wąską linijkę. Tak mocno, jak zakręcona butelka trunku. W środku naczynia płyn, który parzy język i przełyk, polany na ranę bardzo piecze,podobnie jak jej słowa. A w ustach ostry, niczym zapach alkoholu, głos. Kiedyś był inny. Bardzo dobrze pamiętam jej głos. Tak dawno, a tak bardzo...
Ona jest jak Sherry. Tylko ona mnie rozumie. Mimo że od kilku lat jest dla mnie bardzo oschła, to tylko ona wstawiła się za mną u tej Różowej Landryny. Wszyscy inni tylko się patrzyli. Pamiętam jak dobrze czułam się w jej ramionach. Odprowadziła mnie na wieżę i uspokoiła. Rozmawiałyśmy dużo.
Ona jest jak Sherry. I dlatego tak bardzo lubię ten trunek. Na moment zapominam jak było kiedyś. Jak na mnie patrzyła. Kiedyś tego nie doceniałam... Teraz oddałabym wiele, by spojrzała tak na mnie choć sekundę. Teraz tylko po Sherry pamiętam wszystko tak wyraźnie. Najwyraźniej alkohol, tak jak i ona, wspomaga moje Wewnętrzne Oko, bo prócz wspomnień mam też parę wizji. Mam już dość na dziś. Idę odnieść butelki do Pokoju Życzeń. Nie będą zawalały mi wieży.
No dobra. W moim stałym miejscu jest ich stanowczo za dużo. Trzeba znaleźć inne, w końcu to pomieszczenie jest ogromne! Może w tym kredensie? A może tamtej szafie? Wydaje się duża. A może po prostu pójdę w głąb pokoju? Eh... Później o tym pomyślę, teraz mój mózg jest niedysponowany. Intuicja podpowiada mi, że coś się stanie. Mogłam wcześniej popatrzeć w Kryształową Kulę. Nie byłabym teraz taka niepewna. Jeszcze jak na złość moje Wewnętrzne Oko jest zamknięte. Ta aura źle na mnie wpływa. No tak. Pełnia. Nic dziwnego.
Za rogiem ktoś stoi. Ktoś wysoki i wyniosły. Wszędzie rozpoznam tę posturę. To ona. Może tym razem się uda? Nie. Muszę zrobić to inaczej. Podchodzę do niej powoli. Staram się nie wydawać żadnego dźwięku. Ale moje starania idą na marne. Te falbaniaste szaty robią więcej hałasu niż Gryfoni na imprezie. Ona odwraca się natychmiast. Wygląda pięknie w blasku księżyca.
- Co się stało Sybillo, że opuściłaś swoją wieżę? - pyta ostrym głosem.
Robiłam porządki w wieży i kilka Kryształowych Kul wyniosłam do Pokoju Życzeń. Już nic z nich się nie wyczyta. - kłamię na poczekaniu.
- Myślisz, że nie wiem, że kłamiesz. - unosi brew i kącik ust.
Wygląda prawie tak jak dawniej. Jeszcze tylko włosy...
- A ty Minerwo? Co robisz o tak późnej porze na korytarzu? - staram się zmienić temat.
- Mam dyżur. Nie zmieniaj tematu. - potrząsa głową.
- Dyżur? - parskam śmiechem. - Przecież są wakacje. Nikogo nie ma w szkole.
Punkt dla mnie. Zarumieniła się.
- Cóż... Wyszłam na spacer. A ty? - drąży temat.
Jestem na przegranej pozycji. Te jej świdrujące oczy.
- Masz mnie. W mojej wieży było za dużo butelek...
- Znowu pijesz... - mówi, a w jej oczach pojawiają się iskierki troski.
- Nie mów, że się martwisz...
- Nie martwię. - znów jest twarda i ostra.
- W twojej aurze widzę czarne chmury. Jowisz znów...
- Przestań z tym bredniami!
- Kiedyś lubiłaś, gdy wróżyłam.
- To było kiedyś. Kiedyś chciałam stworzyć z tobą stały związek.
- Kiedyś byłam za głupia, by to docenić. Teraz jest inaczej.
- Ale teraz ja nie chcę.
- Bo zauroczyłaś się w Dumbledorze?
- Ja go kocham. - mówi twardo, ale pewnym momencie słyszę niepewność.
- On jest gejem i układa sobie życie z Severusem. Czy możesz w końcu przejrzeć na oczy?
- Nie prawda.
- Widziałam ich.
- Swoim Wewnętrznym Okiem? - kpi.
- Nie swoimi zewnętrznymi oczami. Kiedy szłam do dyrektora, otworzyłąm drzwi, a oni się tam całowali!
Oczy Minerwy zachodzą łzami. Podpiera się o parapet. Kładę jej dłoń na ramieniu.
- Zostaw mnie. Kiedy byłam zdolna wszystko rzucić, ty mnie zostawiłaś, mówiąc, że jesteś normalna, nie to co ja. Mówiła, że mi to przejdzie! Bo to wina mojej aury! Ale to nie przeszło! Pogodziłam się z tym. Miałam męża, krótko ale miałam. Po czasie postarałam się „wyleczyć”. - zrobiła cudzysłów palcami. - Wmawiam sobie i wszystkim wokół, że obdarzyłam uczuciem mężczyznę. Już prawie w to uwierzyłam, a ty teraz mówisz mi, że on jest gejem. I śmiesz mówić, że teraz TY chcesz ze mną być?! A co z twoimi poglądami! Przecież teraz sama jesteś nienormalna! - krzyczy.
Nie wiem jak ja powstrzymać. Więc kładę dłonie na jej ramionach i przyciągam ją do pocałunku. Czuję się jak dawniej i jak kilka miesięcy temu. Z tym że pierwszy raz to ona mnie pocałowała, drugim razem ja, teraz też.. Ale smakuje tak samo, jak dawniej. Karmelem. Nie zapomnę tego na długo. Ciągle do mnie wraca tez smak.
Nagle odpycha mnie.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie rób. - syczy i odchodzi.
Uśmiecham się pod nosem. Będzie dobrze. Przynajmniej mnie nie uderzyła, jak miesiąc temu. To dobry znak. Czuję napływ dobrej energii. Patrzę na niebo. Lokalizuję Wenus. Tu jest Mars. Tam Jowisz... I Saturn. Bardzo dobra koalicja konstelacji. Czytając z gwiazd wróżę sobie szczęście. Z Minerwą u boku. Może jednak się uda? Z kieszeni wyjmuję karty Tarota. Zaraz coś z nich wyczytam, gdy ułożę je na parapecie. Później pójdę do wieży. Sprawdzę Herbaciane Fusy i Kryształową Kulę. Przecież musi być dobrze.

~*~
Chcę zaznaczyć, że się spóźniłam. Miało być wczoraj, aczkolwiek wczoraj nie miałam czasu. No wiecie. Wielkanoc. :) Teraz jawnie spóźnione! Ale muszę to napisać! ;) Wesołych Świąt, mimo że już się kończą. Przepraszam. A mogę jeszcze życzyć Mokrego Dyngusa! Ktoś jeszcze może was oblać wodą!
Mamy. Minerwę i Sybillę. Trochę dziwne opowiadanie. Ale jest. Wydaje mi się, że u mnie Trelawney jest trochę mało „trelawney'owata”. Za mało szalona. Nie zachowuje się jak kanoniczna postać. Ale bądźmy szczerzy, ta para do „normalnych” (tak nawiązanie do miniaturki) nie należy. :D
A teraz... Chcę pozdrowić osobę, która trafiła na mojego bloga wpisując w Google: „mężczyzna zajmuje się ogrodami . urządza ogród czarnoskórej kobiecie w której się zakochuje”
Mocne! xD Mam nadzieję, że dobrze się czytało! :D

Liczę na komentarze!

4 komentarze:

  1. Badum bum wygrałaś toster!
    Zawsze wiedziałam, że stary Drops to gej z krwi i kości!
    Tylko tak trochę mi nie pasuje to, że puszcza się z moim ojczulkiem, ale spoko.
    Miniaturka specyficzna, ale fajna.
    Pozdrawiam,
    Anastasia.
    [nie-placz-w-hogwarcie]
    [ferro-igni-dramione]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhhh, kocham Cię. Jesteś najlepsza. Miniaturka genialna.
    Czekam na następne.
    ~Mary

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam twoje opowiadania! mam nadzieje ze kiedys cos jeszcze napiszesz jesli zdecydujesz sie wrocic do pisania do swojego blogu :) bardzo by mnie intereswala para zgredek oraz hagrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZgadAm sie z tym!! To bylby bardzo intrygujacy ship

      Usuń