poniedziałek, 28 grudnia 2015

Próba zemsty cz. 2

Czas toczył się powoli. Bardzo powoli. Minął powoli wrzesień, październik. Była połowa listopada. Ale dla mnie i tak działo się za dużo. To całe udawanie nie było dla mnie męczarnią. Więcej cierpienia sprawiał mi fakt, że jeśli Hermiona naprawdę się zakocha to zastanę sam. Z sercem w kawałkach.


Mimo wszystko byłem szczęśliwy. Miałem Granger całą dla siebie. Mogłem ją przytulać, trzymać za rękę, a nawet całować. I to publicznie. A za każdy taki gest obdarzała mnie uśmiechem, od którego dosłownie miękły mi kolana. Dawałem jej drobne prezenty, które najczęściej sam wyczarowywałem. Na przykład niebieską różę przetransmutowaną z widelca. Była niczym alkohol, tak uderzała mi do głowy. Niczym narkotyk uzależniała mnie od siebie.

Wspominałem już, że podczas wojny pocałowałem ją. Ale to nie było to co teraz. Wtedy to była jedyna forma ucieczki od ciągłego niebezpieczeństwa. Uciekaliśmy w świat przyjemności cielesnych, by na moment oderwać się od rzeczywistości. Chciałem wrócić do tego tematu już wiele razy, ale Hermiona ucinała temat.

Teraz uznaliśmy, że para, która ani razu się nie całuje może wzbudzić podejrzenia. W umie to rzuciłem tak jakby w przestrzeń, ale Hermiona łyknęła przynętę. Mogłem ją całować. I to najlepsze co istnieje na ziemi. Teraz dobrze wiem, jak smakują jej usta. Malinami. Od naszego pierwszego pocałunku po wojnie ten smak jest moim ulubionym. Muszę szczerze przyznać, że Granger całuje najlepiej ze wszystkich dziewczyn. No, co prawda, za dużego porównania nie mam, ale i tak. Cho ciągle płakała i miała za miękkie wargi. Ginny miała szorstkie i poddawała się mojej woli. Hermiona ma usta idealne dla moich. I stara się mnie zdominować, co mi się podoba. Zawsze wolałem, gdy ktoś mi się stawiał, niż nadskakiwał i się płaszczył.

Ron się do nas nie odzywa. Trudno. Zawsze wolałem towarzystwo Hermiony. Może nie gra ze mną w szachy, ale przynajmniej mogę z nią porozmawiać o czymś innym niż Quidditch. Pamiętam każdy moment mojego życia od kiedy pojawiła się w nim dziewczyna z włosami, przypominającymi mi lwią grzywę. Tyle się zmieniło, a jednak wszystko jest podobne. Siedzę na fotelu przy kominku, naprzeciw Granger, która czyta książkę. Wokoło inni rozmawiają, śmieją się, niektórzy nawet śpiewają. Różnica polega na tym, że nie jesteśmy w wieży, tylko w lochach. I wśród radosnych Gryfonów siedzą uśmiechnięci Ślizgoni, którzy opowiadają, żarty o Voldemorcie.

Czuję, że ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Odwracam głowę. Ginny.

- Możemy porozmawiać? - widzę niepewne spojrzenie Neville'a kierowane w naszą stronę.

Ruda też je zauważa. Całuje Longbottom'a w policzek i wychodzi na korytarz. Ja szepczę do ucha Hermionie, że wychodzę.

- A idź do diabła! Nie widzisz, że... - nie skończy, ponieważ całuję ją namiętnie.

Słyszę gwizdy Deana i Seamusa, chopaki postawili sobie za punkt honoru denerwować Rona na każdym kroku. Na przykład ostatnio na obiedzie Finnigan usiadł między Weasley'em a Lavender i rozpoczął rozmowę o mnie i Hermionie – jak ładnie razem wyglądamy. Rudy chłopak o mało nie zemdlał.

Wychodzę za Ginny.

- O co chodzi?

- Kiedy wreszcie ruszysz swój tyłek i postarasz się o Mionkę?

- Cały czas się staram. - na uniesiony brwi dziewczyny reaguję. - No efekty nie są wybitne, ale...

- Nie są wybitne?? W ogóle ich nie ma! Potter do jasnej avady! Przecież ty nic nie robisz!

- To może powiedz mi co mam robić?!

- Pamiętaj, że Hermiona nie jest zwykła dziewczyną...

- Dzięki, że mówisz. - nie mogłem ukryć ironii w moim głosie. - Wiesz, tak się składa, że ja to chyba najlepiej wiem, że jest wyjątkowa.

Ruda zaśmiała się.

- Kiedyś chciałam żebyś o mnie tak mówił. - mimowolnie uśmiechnąłem się. - Teraz wolę Neville'a. - pokazała mi język.

- I chwała za to Merlinowi. Nie wytrzymałbym z taką małą, rudą gadułą.

- W tym momencie Potter...

- Co się dzieje? - usłyszałem głos Longbottoma.

- Kłócimy się. - odparłem.

Podszedł do Ginny i ją przytulił.

- A mieliśmy rozmawiać o tym jak Harry ma zdobyć Hermionę.

- To ja nie pomogę. Ale zostanę dla towarzystwa. - powiedział patrząc na mnie ostrożnie.

Neville był chorobliwie zazdrosny o Ginny... przy mnie. Było to nawet trochę zabawne. Na początku nawet miałem ochotę trochę go podrażnić, ale odpuściłem, bo naprawdę go lubię i życzę mu i Wesley'ównie szczęścia.

- Masz jakiś plan? - spytałem, ale w moim glosie była dziwna nuta, która wskazywała, że nie chcę znać odpowiedzi.

Rzuciła mi urażone spojrzenie.

- Nie. Nie mam.

Chwycił Longbottoma za rękę i weszła znów do salonu Slytherinu. Ja zacząłem się zastanawiać jak to rozegrać. Miałem wiele pomysłów, ale... Rany, kolejny raz brakuje mi odwagi, gdy chodzi o dziewczynę. To żałosne, mógłbym teraz pojechać do Rumunii i pokonać Rogogona, a boję się powiedzieć Hermionie, że ją kocham.

Ściana się otworzyła. Na korytarz wyjrzała Granger. Podeszła do mnie.

- Harry co się dzieje? Zachowujesz się dziwnie.

- Nic, Mionka. Na prawdę nic.

- Skoro tak. - nie wyglądała na przekonaną. - Chodź, już późno.

- Dobrze. Zaraz do ciebie dołączę tylko jeszcze chwilę pomyślę.

Spojrzała na mnie nie pewnie i odeszła.

~*~

W naszym pokoju znalazłem się szybciej niż chciałem. Hermiona czekała i wpuściła mnie do łazienki pierwszego, tłumacząc się, że potrzebuje długiej kąpieli, a niech słuchać moje gderania. Brzmiało rozsądnie.

Po szybkim prysznicu znalazłem się w łóżku. Od jakiegoś miesiąca śpimy w jednym łóżku. Pewnej nocy Hermiona nie rzuciła zaklęcia wyciszającego na swoje łóżko i słyszałem jak krzyczała przez sen, by Bellatrix ją puściła. Oczywiście szybko podbiegłem i uspokoiłem ją. Miałem wrócić na swoje łóżko, ale wczepiła się pazurkami w moją koszulkę i zostałem na noc. Od tamtej pory zawsze ją uspakajałem, ale po pewnym czasie trochę zirytowało mnie nocne zmienianie legowiska, więc od razu położyłem się w jej łóżku, był zdziwiona, ale nie protestowała. Wyrzuciliśmy też moje łóżko i mamy jeszcze więcej miejsca, na hermionowe książki. Na prawdę dobrze jest czuć jej ciepło przy sobie.

Podczas tych rozmyślań wymyśliłem jak w końcu zdobyć Hermionę! Będę powoli oswajał ją z coraz większą czułością z mojej strony. A po balu bożonarodzeniowym po proszę ją o chodzenie, ale tym razem naprawdę. Mam nadzieję, że się uda. Hmmm... Mój plan nie jest złożony, więc są też małe szanse niepowodzenia, tak?

Zatopiłem się w rozmyślaniach tak bardzo, że nie zauważyłem, iż dziewczyna już wyszła. Gdy ją spostrzegłem o mało nie spadłem z łóżka. Zawsze spała w szarych dresach i rozciągniętej koszulce. Wyglądała uroczo, ale miałem wrażenie, że się mnie wstydzi. Dziś założyła satynową piżamkę, składającą się z krótkich spodenek i koszulki na ramiączka. A ten odcień czerwieni podziałał na mnie lepiej niż Ognista.

- He-Hermiona?

- Harry musimy porozmawiać.

Tak ja myślę tylko o jednym, a jej się zebrało na rozmowy. Usiadła na fotelu naprzeciw łóżka. Miałem dość dobry widok na jej nogi.

- Hmmm... O czym?

- Zakochałam się. - popatrzyła mi w oczy.

Słyszeliście ten szczęk? To właśnie moje serce pękło na dwie części.

- Gratuluję. - bąknąłem i odwróciłem się do niej plecami.

- Harry... Nie chcesz wiedzieć w kim?

Westchnąłem ciężko. Na prawdę mam ciężkie życie. Jak nie zabijanie czarnoksiężników, to słuchanie o miłości dziewczyny, która kocham. Takie życie najlepszych przyjaciół kobiet. Przekręciłem się na plecy. Patrzyłem w baldachim.

- W kim? - mruknąłem.

Dziewczyna wskoczyła radośnie na łóżko, jej oczy wręcz błyszczały. Był to piękny widok, ale naprawdę czułem takie dziwne kłucie na myśl, że to nie ja powoduję te iskierki.

- Jest cudowny. Wygląda jak model i jest bardzo inteligentny. Mogę z nim rozmawiać godzinami, a tematy nigdy się nie kończą. Ale lubimy też razem milczeć, a cisza nam nie przeszkadza. Jest bardzo błyskotliwy. Ma w sobie wiele odwagi. Jest niebywale lojalny. Nie wykręca się od odpowiedzialności za własne czyny. Czasami ma problemy z systematycznością. Ma piękne oczy, w których po prostu mogę zatonąć, uwielbiam w nie patrzeć. Jego włosy są trochę podobne do moich, nie można nad nimi zapanować, są przyjemnie miękkie i uwielbiam je przeczesywać. Ma cudowne usta i...

- Dość! - spojrzała na mnie wystraszona.

Nie powinienem krzyczeć, ale nie mogłem. Ona wychwala tak jakiegoś głupka, a ja mam spokojnie słuchać? Jeszcze jak zaczęła o ustach... Błee... Ale... Ona się z nim całowała! Ktoś śmiał całować moją Hermionę. I ten ktoś raczej wiedział, że ona jest moją dzie... Musiała mu powiedzieć, że udajemy. Czyli Ginny miała racje. Spóźniłem się... Przynajmniej wyjaśnło się, dlaczego tak często znikała w „bibliotece”.

- Harry?

- Hermiona słuchaj. Na prawdę cieszę się, że się zakochałaś. Ale nie chcę słucha hymnów pochwalnych pod adresem tego półgłówka. Wydaje mi się, a wręcz jestem pewny, że tego goguś i tak na ciebie nie zasługuje. Poza tym uważam, że powinnaś mi powiedzieć, że się z kimś się spotykasz, ze zwykłej uczciwości. - nawet nie zauważyłem kiedy wstałem. Teraz już mam na sobie spodnie i zakładam koszulę. Chcę stąd wyjść. Jak najszybciej. - Ale wiesz rób, co chcesz. Co mnie to obchodzi! Mnie ma obchodzić, że się z kimś spotykasz, tak? A ciebie może nie obchodzić, że właśnie mój świat legł w gruzach! - byłem już pod drzwiami. Zatrzymałem się z ręką na klamce i wyszeptałem. - Tylko powiedz temu idiocie, że ma o ciebie dbać, bo nawet sobie nie wyobraża jaki mu się skarb trafił.

W tym momencie poczułem jak drobna rączka z dość dużą siłą odciąga mnie od drzwi i popycha na ścianę. Następnie poczułem tylko delikatne usta na swoich wargach. Aż się we mnie zagotowało. Najpierw opowiada mi o swoim debilu, a teraz mnie całuje?! Gdy już miałem ją odepchnąć, sama oderwała się ode mnie.

- Ten goguś, półgłówek, idiota i nie wiadomo kto jeszcze to...

- Nie mów mi, naprawdę nie chcę wiedzieć. - gdy otworzyła usta, dodałem. - Mało ci mojego cierpienia? Nie widzisz, że jak głupek latam za tobą wszędzie? Robię wszystko, żebyś się uśmiechała? Żeby ci niczego nie brakowało? Żebyś była bezpieczna? Dziewczyno, co mam jeszcze zrobić, żebyś zrozumiała, że kocham cię jak wariat?!

- Też cię kocham.

- Widzisz nawet teraz... Co?!

- Dasz mi skończyć?

- Proszę...

- Ten goguś, półgłówek, idiota i nie wiadomo kto jeszcze to... Harry Potter. - pocałowałem ja namiętnie.

- Ty mała, wredna, zołzowata czarownico! Nie mogłaś mi powiedzieć wcześniej? Nie robiłbym z siebie takiego głupka.

- Nie byłam pewna czy mnie kochasz. - powiedziała i schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi.

Wziąłem ją na ręce i usiadłem na łóżku, sadzając ją na swoich kolanach.

- Chyba tylko ślepy, by nie zauważył, że cię kocham. Kocham cię od zawsze! I najgorszym dla mnie było oglądać cię zakochaną w Ronie.

- Nie kochałam go.

- Teraz go nie kochasz. - cmoknąłem ją w nos.

- Ale wiesz, cieszę się, że wymyśliłeś tą całą zemstę. Dzięki niej zrozumiałam, że kocham ciebie.

- Teraz będzie już...

Huk. Drzwi uderzają o ścianę. Wpada Ginny z bojową miną.

- Hermiona jesteś moją przyjaciółką, Harry moim przyjacielem i nie mogę patrzeć jak się męczycie! On cię kocha! Czy ty tego nie widzisz?! Czy ja...

- Gin! Już wszystko okej. Zobacz. - pocałowałem Hermionę w usta.

- Och!

I wtedy do pokoju wszedł Neville.

- Przepraszam nie dałem rady jej zatrzymać.

- Spokojnie nic się nie stało. - powiedziała rozbawiona Hermiona.

Longbottom wziął na ręce zszokowanego rudzielca i wyniósł go z pokoju.

- To było dziwne...

- Ginny od początku wiedziała, że świata poza tobą nie wiedzę! - powiedziałem.

- Teraz ja też to wiem.

- Ale mamy jeszcze jeden problem...

- Jaki? - popatrzyła na mnie wystraszona.

Wstałem i podszedł do szafki nocnej. Zdjąłem z niej zaklęcie i wyciągnąłem z najniższej półki pudełeczko. Kiedyś kupiłem ten pierścionek. Nie wiedziałem po co. Po prostu mi się spodobał. Podszedłem do Hermiony i klęknąłem. Zadałem pytanie. Nie pamiętam tego dokładnie. Pamiętam tylko pisk i ból w plecach. Granger wskoczyła na mnie przez co upadliśmy na podłogę. Włożyłem jej pierścionek na palec. Zdjąłem ubrania, które założyłem w chwili gniewu i położyłem się do łóżka. Leżąc z zasypiającą Hermioną byłem pewien jednego.

- Teraz wszystko będzie dobrze.

- Oczywiście. Czy my czemuś kiedyś nie daliśmy rady?


Zaśmiałem się i pocałowałem ją w czubek głowy.

~*~
I mamy koniec Harrmione. Mam nadzieję, że źle nie wyszło
Następne może będzie Dramione albo Bellatrix/Narcyza, zależy co skończę jako pierwsze.
Liczę na ocenę! Co dodać, co odjąć, co poprawić?
Pozdrawiam! :]

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia <3
    Końcówka mega mi się podobała: ta ich kłótnia i jak Harry nie pozwolił dojść do słowa Hermionie. I Ginny. Szalona Weasley, którą zawsze, tak sobie wyobrażałam.
    Czekam na kolejną miniaturkę i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ci wyszło :)
    Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze coś z tą parą :)
    Albo jakieś sevmione lub lumione :D
    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :D
      Na pewno coś jeszcze naskrobię. Prędzej pojawi się Lucmione, ale nie umiem dokładnie określić kiedy. :)

      Usuń
  3. Podoba mi się :)
    Trochę uroczo, trochę zabawnie ii... trochę ślizgońsko ze strony Harry'ego.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń