poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Być szczęśliwym

Para: Nimfadora Tonks/Syriusz Black
~*~
Mieszkanie na Grimmauld Place 12 jest nudne i nieszczęśliwe. Wie o tym dobrze Syriusz. Już od prawie roku ukrywa się w tej dziurze. Niby często go odwiedzają, ale... No właśnie ALE. Na dobrą sprawę Syriusz jest sam. Sam zasypia. Sam się budzi. Sam gotuje. Sam je posiłki. Sam... Wszystko SAM! Jeszcze trochę a zacznie SAM ze SOBĄ rozmawiać.

Wyjątki stanowią święta, ferie, wakacje i zebrania Zakonu Feniksa. Wtedy jest pełno ludzi. I Syriusz czuje się w miarę szczęśliwy. W reszcie w domu jest do kogo gębę otworzyć. Ale zawsze też ma świadomość tego, że każda z tych okazji dobiegnie końca, a dom znów pogrąży się w ciszy. Nawet Hardodziob nie chce już go słuchać. Nie pociesza go, że Molly wpadnie sprawdzić jak sobie radzi. Przecież ona zawsze nie daje mu dojść do słowa i mówi to samo. Że powinien częściej sprzątać, że powinien gotować codziennie a nie raz, tak by starczyło na tydzień, że powinien prać regularnie, że... Ale po co on ma to wszystko robić? Przecież on sam jest w domu, on sam się sobą musi zajmować. Gdyby był tu ktoś jeszcze to oczywiście, że robiłby coś, ale tak to...
Nadzieja pojawiła się, gdy Tonks została ranna. Postanowili zostawić ją pod opieką Syriusza na dwa tygodnie. Sam zainteresowany uważał za wysoce nieodpowiedzialne zostawiać kobietę ze złamaną nogą i innymi kilkoma drobniejszymi ranami pod opieką dużego dziecka, za które Black się uważał. Dlatego postanowił, że Nimfadorą zajmie się najlepiej jak tylko potrafi. A wiadomo, że Syriusz nie rzuca słów na wiatr.
Jeszcze tego samego dnia ulokował Tonks w pokoju obok swojego. Zastrzegł, że jeśli go potrzebuje niech krzyknie lub wyśle patronusa, a on zaraz się zjawi. W każdej chwili może służyć jej swoim towarzystwem. Wiele razy powtarzał, że nie jest dla niego żadnym kłopotem ani przykrym obowiązkiem. Po tych wszystkich obietnicach i zapewnieniach, sam siebie próbował przekonać, że to wszystko dlatego, że cieszy się z jakiegokolwiek towarzystwa.
~*~
Pierwszego dnia od siódmej rano Syriusz chodził pod drzwiami Tonks, nadsłuchując jakiegokolwiek odgłosu świadczącego o tym, że już wstała. I doczekał się. O 8:30 usłyszał huk. Natychmiast wszedł do pokoju. Zobaczył Nimfadorę leżącą na podłodze, ale już ubraną.
- Dora! Coś ty zrobiła?!
- Ja chciałam wstać, zawsze sprawiało mi to trudności, a teraz ze złamaną nogą mam jeszcze ciężej. Wiesz, cudem udało mi się ubrać. - uśmiechnęła się do niego radośnie.
Mężczyzna zaraz podszedł do niej i podniósł ją z podłogi. Dziewczyna złapała go mocno za ramię.
- Jej! Masz chwyt jak się patrzy. - mruknął do niej zalotnie.
- Wiesz jestem Aurorką to zobowiązuje. - zaśmiała się.
- Gdzie mam panią zaprowadzić? - zapytał kurtuazyjnie.
- Do kuchni. Jestem trochę głodna. - a na potwierdzenie słów Tonks, zaburczało jej w brzuchu.
- Więc ruszamy. Jakieś konkretne życzenia co do śniadania?
- Naleśniki? - zapytała wpatrując się w niego z nadzieją.
Mężczyzna zaśmiał się i kiwnął głową. Po czym wziął ją na ręce i zaniósł do kuchni.
- Wiesz, że wystarczy, że mnie podtrzymasz, a ja pójdę sama?
- Wiem. Ale wiem też złamana noga to nie żarty. - i na tym rozmowa się zakończyła.
~*~
- Rany te naleśniki są obłędne! - zachwycała się Dora.
- Ha! Poczekaj aż spróbujesz mojego spaghetti albo pizzy, albo klopsów, albo jajecznicy, albo...
- Będę siedzieć ci na głowie dwa tygodnie, więc jeszcze znudzi ci się dla mnie gotować.
- Żartujesz?! Lubię gotować. Będę przygotowywać ci posiłki zawsze.
- Przyzwyczaisz mnie do tego i będziesz miał problem, gdy będę wpadać na obiadki. - mrugnęła do niego, jedząc czwartego naleśnika. - Poza tym nie wiedziałam, że umiesz i lubić gotować.
- Jeden z moich licznych, ukrytych talentów. Pomieszkasz ze mną to się przekonasz, że jestem ideałem faceta. - wypiął dumnie pierś.
- Nie mogę się doczekać.
~*~
Tego dnia Molly nie przyszła. Choć minęły trzy dni od jej ostatniej wizyty, więc spodziewał się jej. Ale nie był zawiedziony z powodu nieobecności rudowłosej. Mógł spokojnie rozmawiać z Nimfadorą i nikt im nie przeszkadzał. Black naprawdę był radosny. Tonks nie mogła go poznać. Znów narodził się w nim Huncwot. To było takie niezwykłe. Dora cieszyła się, że Syriusz znów jest taki jak w szkole. Kochała takiego Syriusza. Ale nie przyzna się do tego. Przecież Black nie wiąże się z nikim na poważnie.
Syriusz tymczasem coraz bardziej przyzwyczajał się do Nimfadory. A w jego głowie pojawiała się kilka razy myśl, że Tonks mogłaby zostać u niego na zawsze. Zaczynał się obawiać, ona była tu dopiero jeden dzień, a on już się zakoch... zauroczył. Nie wie czy to już jest miłość, w końcu jeszcze się nie zakochał na poważnie. Ma trzynaście dni na przekonanie do siebie Dory. Da radę, prawda?
~*~
Nauczył się, że Tonks budzi się o ósmej. I równo o ósmej zawsze wchodził do jej pokoju ze śniadaniem na tacy. Potem pomagał się ubrać. Znosił ją do salonu i tam zabawiał rozmową, grą w szachy lub karty, bądź przynosił jej książki, jakie chciała.
- Czuję się jak księżniczka. - zażartowała pewnego razu, patrząc na Syriusza w fartuchu, który przygotowywał kaczkę w sosie własnym.
- To dobrze. Przy mnie zawsze tak się będziesz czuła. - poruszył zabawnie brwiami.
- Nie kuś, bo się ode mnie nie uwolnisz. - pogroziła mu w żartach palcem.
- A może właśnie nie chcę się od ciebie uwolnić?
Nie wiadomo jak potoczyłaby się ta rozmowa , gdyby nie wtargnięcie Molly do mieszkania. Była z Remusem, który dźwigał wielką torbę.
- Witajcie kochani. Przyniosłam wam cos do jedzenia. Nie mogłam wpaść wcześniej, bo… No sprawy Zakonu. Pewnie umieracie z głodu zaraz cos przygotuję…
- Spokojnie Molly. Syriusz gotuje naprawdę dobrze, więc nie musiałaś się fatygować. – przerwała jej rozbawiona Tonks.
- Naprawdę? – popatrzyła zdziwiona na Blacka. Łapa tylko skromnie wzruszył ramionami. – Jakoś gdy byłeś sam nie gotowałeś. I nie sprzątałeś. Dodała patrząc na odkurzony dywan i umyte okna.
- Oh… No wiesz Molly jak to jest. Gdy człowiek sam to nic mu się nie chce. A jak jest lokator to wszystko jest weselsze. Poza tym – ściszył konspiracyjnie głos i „oddzielił” dłonią siebie i panią Weasley od Tonks – czego się nie robi by zaimponować pięknej kobiecie.
- Ja wszystko słyszę! – krzyknęła lekko zarumieniona Nimfadora .
- I oto chodzi. Syriusz zawsze tak podrywał dziewczyny. – Lunatyk wyszczerzył się radośnie i wywrócił oczami.
Cieszył się, że chociaż Syriusz został z nim na tym świecie. Ciągle obawiał się o życie swoich najbliższych, a, musiał przyznać, w czasie wojny wszyscy stali mu się bliżsi, nawet o Snape’a zaczął niepokoić, choć się do tego nie przyzna.
- Syriuszu powiedz mi co ja mam teraz zrobić z tym całym jedzeniem, które tu przyniosłam?
- Ty przyniosłaś? – Black poruszył zabawnie brwiami patrząc na wielką torbę w rękach Lupina.
- Och! Remus zaoferował mi pomoc, a ja ją przyjęłam. Tylko tyle. Zresztą , nie zmieniaj tematu! Co mam zrobić z tym jedzeniem?
- Weź z powrotem do domu, na pewno się nie zmarnuje, a ty zrobisz sobie wolne. – uśmiechnął się.
- Syriuszu dorośnij, bo w innym razie…
- Co tak dziwnie pachnie? – zapytała Tonks.
- Kaczka! – krzyknął Syriusz i wybiegł z salonu.
Molly podreptała za nim. A Remus usiadł obok Tonks.
- Kaczka?
- Tak. Syriusz postanowił dziś zrobić swój, jak to ujął, specjał – kaczkę w sosie własnym.
- Wiesz, chcę żebyś wiedziała, że Syriusz jest dość skomplikowanym człowiekiem.
- Ale po co mi to mówisz?
- Może to zabrzmi głupio, ale to danie Łapa przygotowuje tylko dla osób mu najbliższych. Rozumiesz?
- Chyba nie do końca. – odrzekła powoli. – Znam Syriusza od lat więc w jakiś sposób jestem dla niego bliska, tak?
- Nie. Tak. To znaczy nie, ale tak.
- Co?
Lupin westchnął.
- No… Syriusz jest specyficznym człowiekiem. Zawsze chwalił się swoimi umiejętnościami kulinarnymi, ale musisz wiedzieć, że jesteś drugą osobą, dla której on gotuje.
- Nie rozumiem.
- Lata temu Łapa zakochał się w pewnej dziewczynie. Miała na imię Miriam. Długo starał się, żeby zwróciła na niego swoją uwagę. Jednak ona uparcie go odtrącała. –Tonks uniosła brwi. – Dziwne, nie? Ale tak było. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widziałem takiego Syriusza. Jednak w końcu mu się udało. Zaczęła zauważać jego starania i korzystała z tego. On przychyliłby jej nieba, a ona liczyła tylko na zyski. Tego dnia Syriusz postanowił się jej oświadczyć. Kupił jakiś wymyślny pierścionek, bo wiedział, że ona nie cierpi, gdy dostaje cos, co już wcześniej miało właściciela.
- Rodowy pierścień? – domyśliła się Nimfadora.
- Tak. Przygotował jakieś wymyślne danie, i na kolacji oświadczył się.
- I co dalej? – niecierpliwiła się Tonks.
- Odrzuciła go. Syriusz się załamał. Naprawdę ją kochał. Wszyscy to widzieli. A ona… Szkoda słów na nią. W każdym razie Łapa wyrzucił ten pierścionek. Postanowił, że już nigdy się nie zakocha. Jednak mam wrażenie, że zmienił nastawienie. – popatrzył sugestywnie na rozmówczynię.
- Nie rozumiem. – powiedział niepewnie.
- Ja mam wrażenie, że doskonale rozumiesz. Nie widziałem takiego Syriusza od lat. Sama zresztą widzisz, że jest weselszy i rozmowniejszy. Na pewno nie zaprzeczysz, że traktuje cię jak swoją księżniczkę? Że robi wszystko, żebyś była uśmiechnięta? Czuła się bezpiecznie? Martwi się czy coś cię boli, jak się czujesz, na co masz ochotę? Tonks – ściszył głos i złamał ją za dłoń. – Nie jestem pewien, acz kol wiek mam podejrzenia, że Syriusz chce ci dziś coś wyznać. Mówię to, bo nie chcę, żebyś go zraniła. I wiedz…
W tym momencie weszli Syriusz i pani Weasley.
- …i wtedy Molly dodaje szczyptę soli, ale tylko… - zamilkł Syriusz, wpatrując się złączone dłonie Lupina i Nimfadory. – Nie będę wam przeszkadzał. – powiedział oschle i wyszedł do łazienki.
Dora szybko wyrwał dłoń z uścisku Remusa.
- Zrobiłeś to specjalnie, prawda?
- Nie, po prostu… Mam nadzieję, że jeszcze do mnie wrócisz.
- Remus to, co było między nami jest skończone, sam tak stwierdziłeś. – Molly tymczasem dyskretnie wymknęła się z mieszkania. - Teraz ja się pozbierałam i nie potrzebuję cię. I byłabym wdzięczna, gdybyś już wyszedł.
- Ale…
- Wyjdź. – powtórzyła twardo.
- Do zobaczenia? – zapytał.
- Do zobaczenia na, mam nadzieję, moim ślubie.
Remus zniknął w zielonych płomieniach.
~*~
Nimfadora powolutku doczołgała się do kuchni. Otworzyła drzwi i zobaczyła Syriusza, który miał słuchawki w uszach. Muzykę puścił bardzo głośno, Tonks słyszała wyraźnie czego słucha. I uśmiechnęła słysząc „Stay home” zespołu Self. Syriusz agresywnie mieszał coś w misce.
Dora chciała podejść do niego, niestety poślizgnęła się i wylądowała na podłodze. Syriusz jakby intuicyjnie podniósł głowę. Zaraz odłożył wszystko i podbiegł do niej.
- Co ty robisz?! Remus ci na to pozwolił? Przecież masz złamaną nogę!
- Syriuszu! Pozwól mi coś powiedzieć. – rzekła, gdy Syriusz ją podnosił.
- Zaprowadzę cię na kanapę.
- Syriusz wysłuchaj mnie proszę. – złapała jego twarz w dłonie. Syriusz uciekał spojrzeniem. - Spójrz mi w oczy. Proszę.
Syriusz posadził ją na kanapie i usiadł naprzeciw niej.
- Słucham. - powiedział, patrząc jej w oczy.
- To, co widziałeś…
- Naprawdę nie chcę wiedzieć. – powiedział wstając.
- Ale będziesz wiedział. Siadaj! – Syriusz popatrzył się na nią zdziwiony i usiadł. – Remus opowiadał mi o Miriam.
- Nie chcę twojej litości.
- Ni mam zamiaru się nad Toba litować! Po prostu chcę żebyś wiedział, że wiem jaki byłeś nieszczęśliwy…
- To jest przeszłość. Odciąłem się od niej. Poza tym wcale jej nie kochałem i nie byłem nieszczęśliwy.
Tonks westchnęła ciężko.
- Ale ja wiem…
- Dość! Mam dość tej rozmowy.
- Nie chcesz długiej wersji, to powiem bez owijania w bawełnę! Kocham cię, kretynie. I nie wiem co sobie uroiłeś w tym zarośniętym łbie, ale nie chcę Remusa. Chcę ciebie! Chcę żebyś był szczęśliwy. – odetchnęła głęboko. – Chciałabym, żebyś był szczęśliwy ze mną. – mówiła cicho. - Ale… Nie ważne. Teraz możesz iść.
Syriusz przez moment siedział i patrzył się przed siebie. Potem odwrócił się w stronę Tonks. I pocałował ją.
- Wiesz co sprawi, ż będę szczęśliwy?
- Co?
- Gdy zmienisz nazwisko.
- Co ty masz do mojego nazwiska? W porównaniu z moim imieniem jest piękne.
- Podoba mi się twoje imię, ale twoje nazwisko powinno być inne.
- Jakie?
- Black. Zgodzisz się?
- Tak! – pisk zakłócił ciszę salonu, a później dwa radosne śmiechy.
- Teraz jestem szczęśliwy!
~*~
Długo nic nie dodawałam, ale w końcu się przemogłam i o to jest. Skończone sześciostronicowe opowiadanie o Syriuszu Balcku i Nimfadorze Tonks. Mam nadzieję, że nową parę przyjmiecie ciepło. :]
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Super miniaturka :D lubię tą parę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe :* Pierwszy raz czytam o tej parze. Podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba. :D

      Usuń
  3. Wspaniałe :* Pierwszy raz czytam o tej parze. Podoba mi się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej czy mogłabyś ustawić szablon na telefony bo strasznie ciężko się czyta.
    Miniaturki super i czekam na kolejne!!!

    OdpowiedzUsuń